wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdzial 8

*Dzien nastepny
*Perspektywa Amelii
To wlasnie dzisiaj, zaczynam poszukiwania uniwersytetu, w ktorym moge dokonczyc ksztalcenie. Lukasz jeszcze spi, wiec nie bede go budzic. Wyszykowalam sie i wyszlam z domu zostawiajac kartke z informacja gdzie sie znajduje. Gdy opuscialam blok poczulam jak zimny wiatr rozbujal moje wlosy na wszystkie mozliwe strony. Grr ja je ukladalam z godzine!! No nic, jako tako ogarnelam moje wlosy i ruszylam sciezka nowego zycia zdala od Amerykanow, fizjoterapeutek i rzecz jasna alkoholu. Znaczy nie chce zostac abstynentka ale nie chce zeby sytuacja, ktora miala miejsce w dzien mojego przyjazdu sie powtorzyla. Na internecie znalazlam adres, dobrej uczelni, dlatego teraz tam sie udaje. Poczulam wibracje w kieszeni, to pewnie moj telefon. Lukasz dzwoni.
-Siema!- slychac bylo radosc w jego glosie.
-Czesc.
-Sluchaj, pomyslalem, ze skoro jestes na miescie, to zrobilabys male zakupy na impreze- wiedzialam, ze on czegos chce.
-Impreze w trakcie sezonu? Masz na to pozwolenie od trenera?- zawiesilam glos, do mojej glowy wdarlo sie wspomnienie tego ostatniego dnia spedzonego razem z Paul’em przed tym feralnym zdarzeniem.
-Ojj pozwolil, pozwolil. To jak siostrus?- napewno zrobil te swoje slodkie oczka, ja go dobrze znam nie musze widziec zeby wiedziec co on robi.
-No dobra niech ci bedzie. Na ile osob ta Twoja impreza?- zapytalam.
-Hmm przyjdzie Matt, Siergiej, Aleksiej...
-Dobra skoncz, przeciez i tak nie wiem kim oni sa, a tak wgl to zapytalam tylko ile, a nie kto będzie-przerwalam mu, przeciez co mnie to obchodzi, niech sobie zaprasza kogo chce, jego dom. Hmm ale skoro powiedzial, ze bedzie Matt to musze wyemigrowac z domu na ten czas.
-Jakies 10 osob– uslyszalam odpowiedz, o ktora prosilam.
-To za jakies 2 godziny wroce z zakupami. Narazie- Rozlaczylam sie zanim zdazyl cokolwiek powiedziec.

*Perspektywa Lukasza
Zaprosilem Matt’a, wiedziałem, ze oni za soba nie przepadaja, ale jak sie blizej poznaja to moze cos z tego bedzie. Anderson jest moim kumplem, znam go i uwazam go za idealnego kandydata na chlopaka dla Meli. Ja ich tu jeszcze zeswatam. Oni tak naprawde sie lubia, a moze nawet cos wiecej tylko tego nie wiedza. Chyba powinienem zostac jakims doradca do spraw zwiazkow. Zreszta mniejsza o to. Musze przygotowac mieszkanie na impreze, trzeba przyznac mam lekki balagan w pokoju, Mela ma zawsze posprzatane, a jak jakos nie moge sie zebrac odkad tu przyjechalismy. Amelia przyjdzie za 2 godziny wiec mam mase wolnego czasu.

*Perspektywa Matt’a
Ziomek zaprosil mnie do siebie na impreze, zgodzilem sie nie wiedzac dlaczego. Przeciez wiadoma rzecza jest iz Mela tam bedzie, a ja nie chce jej ogladac, poniewaz jak Anderson sobie cos obieca to tak musi byc. Musze isc pobiegac, moze ta dziewczyna w koncu wywietrzeje mi z glowy. Czy to normalne, ze osoba, ktorej nie cierpie caly czas przesiaduje w moich myslach? No raczej nie..

*Perspektywa Meli
Tak!! Dostalam sie!! Powiedzieli, ze osoby z taka inteligencja jak moja to grzech nie przyjac. Taka jestem szczesliwa. Gdy wychodzilam natkenlam sie na pewna dziewczyne, okazalo sie, ze bedzie na tym samym kierunku co ja, wyczuwam nowa znajomosc. Teraz to nawet ten caly Matt nie zepsuje mi humoru. Zaraz, zaraz, wroc, czy to nie dziwne, ze caly czas o nim mysle? Przeciez ja go nie lubie, chociaz moze byc calkowicie odwrotnie, a ja nie chce tego przyznac. Pomyslmy, nie ma w nim nic takiego co moglo by mi sie na przyklad spodobac oprocz tych niebieskich i glebokich jak ocean oczu i sniezno- bialego usmiechu, tej umiesnionej klaty, ktora tak cudownie wyglada jak ma ubrana obcisla koszulke, ahh. A moze... nie na pewno nie. Czas zrobic zakupy. 

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdzial 7

*Perspektywa Amelii
Gdy sie obudzilam, czulam sie nieswojo, to przeciez nie jest moja sypialnia. W mieszkaniu Lukasza moj pokoj ma kolor zielony, a ten jest niebieski. Poczulam mdlosci, nie pamietam za bardzo co sie wczoraj stalo, to pewnie przez ten alkohol. Jak ja moglam byc taka glupia,  jak Ziomek sie dowie to chyba wysle mnie do rodzicow. Taka rzecz bylaby jedna z najgorszych. Wyszlam z pokoju i pobieglam do lazienki ale okazalo sie, ze trafilam do pokoju kogos kogo najmniej sie spodziewalam.
-Matt, co Ty tutaj robisz?- zapytalam ze zdziwieniem. O dziwo poczulam sie lepiej.
-Yyy no wiesz mieszkam. Jesli szukasz toalety to drzwi zaraz kolo drzwi wejsciowych – usmiechnal sie Anderson. Jak on mnie dobrze zna ...zaraz, zaraz on mnie wcale nie zna <facepalm>. Mdlosci wrocily, ale wiedzialam juz gdzie sie z tym udac. Opuszczajac pokoj czystosci, trafilam na Matt’a, ktory trzymal w rece tabletke na bol glowy  i wode. Bede miala przechlapane bo napewno wszystko juz zdazyl wygadac mojemu braciszkowi.
-Nie mowilem nic Lukaszowi ale za to Ty powinnas mu sie wytlumaczyc- powiedzial tak jakby wiedzial o czym myslalam. Hmm dziwne, nie poskarzyl sie starszemu Zygadlo. Moze on nie jest taki jak Lotman? Z  tych przemyslen wyrwal mnie jego glos.
-Ejj wszystko  w porzadku ?! Dobrze sie czujesz ? – zapytal z troska w glosie.
-Tak jest okey. Ja juz chyba pojde , dziekuje za wszystko.
-Zaczekaj odwioze Cie bo chyba jednak nie doszlas do siebie  – zaoferowal sie Matt 
-Niech juz tak bedzie – odpowiedzialam i udalam sie w kierunku drzwi

*Perspektywa Matt’a
Musze byc mily. Trzeba zrobic jak najlepsze wrazenie zanim zaczne ja unikac. W koncu nie mam zamiaru sie pchac tam gdzie mnie nie chca wiec odsune sie na bok. Napewno mi podziekuje za to, ze nareszcie dalem jej spokoj, przeciez i tak mnie nie lubi. Podroz minela w ciszy, wlasnie dojechalismy.
-Jeszcze raz za wszystko dziekuje i zegnaj – powiedziala wychodzac z samochodu. Jej ostatnie slowo wyrazilo wszystko.
-Zegnaj- odpowiedzialem i odjechalem. To mialo byc nasze ostatnie spotkanie.

*Perspektywa Lukasza
Uslyszalem dzwonek do drzwi, to pewnie moja siostrzyczka.
-Witaj braciszku- usmiechnela sie na powitanie.
-Hej siostra.
-Musze Ci wyznac cos waznego –banan od razu zniknal z jej twarzy.
-Slucham uwaznie- zalozylem rece na piersiach.
-Wczoraj nie wrocilam na noc bo tak naprawde bylam w pubie i upilam sie. Gdyby nie Matt to pewnie lezalabym na chodniku przed wejsciem–  mowila majac lzy w oczach .Ja milczalem.
-Bardzo Cie przepraszam Ziomek. – zwiesila glowe i poszla do siebie. Wybacze jej przeciez sie przyznala. Ale powiem jej o tym pozniej niech pomysli, ze jestem zly.

*Perspektywa Meli
Wyznalam prawde,  tylko tyle teraz  moglam zrobic. Moze mi wybaczy, na to licze. Jesli tak bedzie to opuszcza mnie juz wszystkie problemy, nie bede sie widywala z Matt’em bo tak przeciez postanowilam, a tak wgl to sprawia wrazenie takiego jakby  byl panem swiata, bo co? Bo jest przystojny, ze niby co ‘’Matt za piekny na ten swiat ‘’. Bo wydaje mu sie, ze jest wszechwiedzacy. Ehh nadeta madrala. Tak sie ciesze, ze juz go nie spotkam. A przynajmniej bede sie starac  zeby go unikac. Chyba od jutra zaczne poszukiwania studiow. Jak uda mi sie je znalezc to poszukiwania przyjaciolki pojda szybciej i o wiele latwiej niz myslalam. Slyszalam trzaskanie drzwiami, Lukasz chyba poszedl na trening, wiec zostalam sama ze soba. 




Jest kolejny rozdzial, troche czasu minelo od ostatniego ale teraz rozdzialy beda dodawane codziennie. Przepraszamy za brak polskich znakow, ale nie mamy polskiego laptopa :)))