środa, 26 sierpnia 2015

Epilog

*Kilka lat pozniej
Minelo tyle lat, a ty dalej pamietasz.Dalej go kochasz. Twoim najwiekszym marzeniem jest zeby zapomniec i przestac darzyc go uczuciem. Spotykalas przez ten czas wielu, ktorzy chcieli byc dla ciebie kims wiecej. Jednak ty tego nie chcialas, nie potrafilas znowu zaufac. W twoim sercu ciagle byl ten, ktory na to miejsce nie zaslugiwal.  Ten, ktory zranil cie bardziej i mocniej niz zabojcy, ktorzy wbijaja noz w cialo czlowieka. Ten, ktory pomimo tego, ze byliscie razem nie zaufal ci na tyle by uwierzyc w to co mowilas. Na przestrzeni lat, czujesz, ze moze te zdjecia to byl dla niego tylko pretekst zeby sie rozstac. Nie chcial tego konczyc nie majac powaznego powodu. Tylko teraz nasuwa sie pytanie dlaczego ci sie oswiadczyl. Dlaczego dawal ci zludne nadzieje na wspolne zycie az do smierci. Czyzby chcial cie tylko wykorzystac? Spedzic z toba kilka nocy, pozwolic na to bys uwierzyla, ze on jest tym jedynym?  Tego nie wiesz. Codziennie ogladajac portale spolecznosciowe widzisz go wielce zakochanego, cieszacego sie nowa dziewczyna. Tez bys tak chciala. Pokazac, ze sie juz po nim pozbieralas, ze masz kogos komu na tobie zalezy.  Masz tylko jego, Fabiana. Twojego jedynego przyjaciela, ktory ciagle jest przy tobie. Twoj brat wyjechal do Wloch i zostawil cie pod opieka Drzyzgi. A na dodatek stracilas tez drugiego Amerykanina. Stracilas Paul’a. Odkad zakonczylismy z Andersonem swoj zwiazek nie odzywal sie. Dlaczego? Znowu nie znasz odpowiedzi. Czujesz jednak, ze Fabian chce czegos wiecej. Pokazuje ci to na kazdym kroku. Pomaga i pociesza w najtrudniejszych chwilach jak to przyjaciel, ale rowniez stara sie do ciebie zblizyc, chce zagoscic w twoim sercu. Na zawsze. Czy mu na to pozwolisz? Kolejne pytanie, na ktore nie znasz odpowiedzi. Moze kiedys przyjdzie taki dzien, ze wszystkie moje problemy odejda w cien. Tak bardzo tego pragne. Trzeba wziasc sie w garsc moze i nadszedl koniec moj i Andersona, ale to nie jest koniec mojego zycia jak i szczescia.  Musze znalezc w sobie ta sile i pokazac wszystkim, ze ja Amelia Zygadlo potrafie zyc tak jak zylam zanim poznalam  tych dwoch Amerykanow. To jedyne rozwiazanie. Mam tylko nadzieje, ze znajde ta sile. Jak to mowia nadzieja umiera ostatnia...


Dziękujemy za tak dużą liczbę wyświetleń, za to, że nas wspieraliście, za wszystkie komentarze, które były dla nas bardzo ważne i  pozostajemy na naszym drugim blogu Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej, niż rozsypać. Pozdrawiamy i buziaki :*

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 22

*Perspektywa Meli
Wlasnie razem z Matt’em idziemy na hale, co prawda jest godzina przed meczem ale on ma zbiorke wiec musi stawic sie wczesniej. Ja mu natomiast towarzysze. Nagle wpadla na nas kobieta z dosc duza koperta, ktora upadla tuz przed Matt’em. Nieznajoma zamiast ja podniesc pobiegla przed siebie. Dziwnee. Poprosilam mojego narzeczonego zeby sprawdzil co jest w srodku. Ku mojemu zdziwieniu byly tam zdjecia, ale nie byle jakie. To byly fotografie moje i Fabiana, gdy sie przytulalismy, a na jednym wygladalo to tak jakbysmy sie calowali. Co to w ogole sa za zdjecia? Skad ma je ta kobieta? Poczulam na sobie wzrok Matt’a. Spojrzalam na niego. Nie byl zbytnio zadowolony. W jego oczach widzialam gniew.
-Powiesz mi co to ma znaczyc?- zapytal podwyzszonym tonem.
-Nic. Od kiedy przytulanie jest czyms zlym?
-Nie chodzi mi o przytulanie, chodzi mi o to zdjecie, na ktorym sie calujecie.- powiedzial.
-My sie nie calujemy, to tylko tak wyglada. Uwierz mi. Przeciez nigdy bym cie nie zdradzila.- zaczelam sie bronic.
-A to dziwne, zdjecia mowia cos innego.
-Nie ufasz mi?- zapytalam, czujac uklucie w sercu. Jak on moze mi nie ufac, przeciez jest moim narzeczonym.
-Nie wiem czy moge, skoro gdy mnie przy tobie nie ma ty calujesz sie z pierwszym lepszym- zaczal podnosci glos.
-Po pierwsze nie nazywaj go tak, on ma imie.- odpowiedzialam.
-Sama widzisz zaczynasz go bronic. Kto to jest?- zaczal wymachiwac mi zdjeciami przed nosem.
-Fabian.
- Zaraz, zaraz ty mowisz o Drzyzdze, mam racje?
-Tak.- odburknelam.
-Yhym, czyli musze zapamietac zeby nie puszczac swojej dziewczyny na zgrupowania reprezentacji innego kraju bo od razu znajduje sobie kogos na pocieszenie- powiedzial, a ja jakby poczulam ulge. To znaczy, ze mi jednak ufa.
-Czyli wierzysz mi, ze to nic nie znaczylo tak?
-Nie, gdyby nic nie znaczylo nie bronilabys go tak. Jak moglas mi to zrobic? Myslalem, ze mnie kochasz, ze chcesz ze mna spedzic reszte zycia, a ty tak po prostu mnie zdradzasz.
-Bo to prawda, kocham cie, a Fabian jest tylko moim kupmlem.
-Kumpel, czyli tak sie teraz mowi na swojego kochanka.-prychnal.
-Zadnego kochanka, tylko ciebie kocham i nie zdradzilabym cie nigdy.
-Zaczynasz klamac. Przeciez te zdjecia mowia same za siebie.- krzyczal.
-Mowie prawde. Kiedy mi w koncu uwierzysz?
-Wiesz, chyba nigdy. Zranilas mnie, a ja ci ufalem.- mowil zalamanym glosem.
-Gdybys mi ufal to bys mi uwierzyl.
-Tak,a pozniej ty dalej by miala tego swojego Fabiana na boku. Wiesz to chyba nie ma sensu. Pomylilismy sie co do siebie. Piersionek mozesz zachowac. To koniec.-powiedzial i szedl dalej. Ja stalam jak wryta.
-Idz sobie i pierscionek tez zabierz ze soba!- krzyknelam, rzucilam w niego pierscionkiem, a ten niefortunnie odbil sie od lampy i skonczyl w sciekach, tak jak i nasz zwiazek. Zaczelam plakac na srodku ulicy. Nie wiedzialam co ze soba zrobic. Pobieglam do pobilskiej kawiarni i weszlam do toalety. Zamknelam sie w kabinie, a z moich oczu zaczelo wyplywac morze lez. Jak on tak mogl? Ja mowilam prawde, a Matt oskarzyl mnie o zdrade. Potraktowal mnie jak zdzire, ktora gdy narzczony nie patrzy rzuca sie w ramiona innego. To fakt spedzalam z Fabianem duzo czasu ale to byly tylko przyjacielskie stosunki. Postanowilam sie ogarnac i pojsc na mecz, w koncu bilety nie moga sie zmarnowac, a ktos musi kibicowac bratu.  Chociaz nie wiem czy moje serce wytrzyma, gdy ujrze mojego bylego narzeczonego. Samo jego imie, rozrywa je na czesci,a co dopiero jego widok gdy cieszy sie z kumplami po zdobytym punkcie. Mam iejsce obok dziewczyny/narzeczonej Ziomka, wiec moze jakos dam rade. Musze, czasu nie cofne i decyzji M... Amerykanina nie zmienie.

*3 godziny pozniej
Siedzimy z Agnieszka na trybunach i ogladamy jak Polacy (w tym moj brat) walcza na boisku z reprezentacja USA. Prowadzimy 1:0, teraz trwa drugi set, na ktory dopiero przyszlam.  Jednak najbardziej moja uwage przykula jedna rzecz, a mianowicie brak numeru 1 na boisku. Odruchowo zaczelam go szukac wzrokiem.
-Twojego narzeczonemu cos nie szlo dzisiaj i w drugim secie trener sciagnal go z boiska.- powiedziala Agnieszka, tak jakby wiedziala o czym mysle. Jeszcze jej nie powiedzialam o zerwaniu, nie potrafie, to tak bardzo mnie rani. Popatrzylam na kwadrat dla rezerwowych, byl tam. Stal i patrzyl ciagle w jeden punkt. Nie potrafilam dostrzec kto byl celem jego obserwacji, a bardzo bym chciala. Przeciez dalej go kocham i mi na nim zalezy. Zerwanie to swieza sprawa i nie potrafie jeszcze myslec o moim zyciu bez niego. Wlasnie na boisku zawital Fabian, zmieniajac mojego brata. Poczulam nagly przyplyw szczescia.  Moze to dlatego, ze Drzyzga jest moim przyjacielem i dostal szanse gry. Hmm sama nie wiem, zreszta teraz to nie jest wazne.

*Po zakonczonym meczu.
Wygralismy 3:0. Moj brat zaraz po wygraniu pilki meczowej przybiegl do nas i obdarzyl Agnieszke calusem w usta. Gdyby nie ta kobieta ze zdjeciami, tez bym byla w podobnej sytuacji, tylko, ze musialabym pocieszac tego osobnika. Teraz to do mnie dotarlo. Ta nieznajoma to mogla byc ta sama osoba, ktora wyslala mi tego sms’a. Przeciez spotkalam ja i faktycznie przez nia nie bylo milo.  Nagle poczulam jak ktos przytula mnie od tylu.
-Czesc Melus. Jak ci sie podobal mecz i moja gra?- zapytal dobrze znany mi glos.
-Czesc Fabian. Gratuluje wygranej. A ty swietnie sie spisywales na boisku.- odpowiedzialam. Czulam jednak, ze ktos na nas patrzy i nie jest zadowolony, ze Drzyzga dalej mnie przytula. Moze jednak fatycznie przesadzilam z tym okazywaniem przyjazni, ale to nie byla przeciez zdrada. Zreszta juz za pozno na rozmyslanie o tym. Mleko sie rozlalo.
-Mam godnego nastepce- wtracil usmiechniety Lukasz, ktory dolaczyl sie do naszej wymiany zdan.
-To wiadomo- powiedzielismy rownoczesnie z Fabianem i zaczelismy sie smiac. Nie wiem o co chodzi, ja teraz powinnam siedziec i plakac, a zamiast tego smiejemy sie z Drzyzga w najlepsze. Mozliwe, ze cala hala nas slyszy. W koncu smiech Fabiana do najcichszych  nie nalezy.  Pogadalismy tak jeszcze chwile i chlopaki poszli sie przebrac, a my razem z Aga wychodzilysmy z hali. Czekajac na nich rozmawialysmy o moim zakonczonym zwiazu, wygadalam sie jej. Siedziala ze mna przez caly czas, zauwazyla, ze cos jest nie tak.
-To jak idziemy uczcic nasz sukces?- zapytali rownoczesnie stajac przed nami Fabian z Ziomkiem.
-Jak zapraszacie to idziemy- oznajmila ucieszona Agnieszka. Cala droge szlam w milczeniu, kiedy oni zartowali i rozmawiali o meczu.  Ja chociaz tak bardzo chcialam robic to z nimi, jakos nie potrafilam, sprawa z pewna osoba jeszcze jest zbyt swieza. Troche czasu zajmie mi zapomnienie o nim, a w najgorszym przypadku bede musiala zyc, z nim w myslach, bez niego w prawdziwym zyciu. Gdy usiedlismy w restauracji, Fabian zlapal mnie za reke i wyprowadzil na taras. Nie wiedzialam o co mu moze chodzic, ale w koncu przemowil.
-Wiem, ze cos jest nie tak. To widac, nie ukryjesz tego.
-Tobie chyba moge powiedziec. Zerwalam dzisiaj z ... Zakonczylam moj zwiazek, a tak wlasciwie moj byly partner to zrobil.
-Mowisz o Andersonie? Dlaczego to zrobil? przeciez byliscie w sobie tacy zakochani, zareczyliscie sie.
-Zobaczyl nasze wspolne zdjecia, a na jednym wygladalo tak jakbysmy sie calowali- urwalam, znowu zaczelam plakac. Ja go naprawde kocham.
-A mowilas mu, ze to nie jest prawda?
-Tak, ale nie chcial mi uwierzyc.-lkalam.
-Spokojnie, ochlon, a jutro cos zaradzimy, powiesz Lukaszowi. Razem damy rade.- pocieszal mnie Drzyzga.
-Jak mam byc spokojna skoro czlowiek, ktorego kocham mnie zostawil?- krzyknelam. – Przepraszam, ty starasz mi sie pomoc, a ja na ciebie krzycze. Wybacz.- powiedzialam, przytulajac sie do niego. W koncu to on jest przy mnie kiedy potrzebuje sie komus wygadac. To on chce mi pomoc. Powinnam byc mu wdzieczna, a ja zamiast tego sie na niego wydzieram. Stalismy tak przytuleni jeszcze przez chwile, az w koncu Lukasz zawolal nas do srodka poniewaz przyniesli kolacje. Gdy usiedlismy, Ziomek dostal sms’a. Skad wiem? Mieszkalam z nim. Dobrze wiem jakie ma ustwione dzwieki na polaczenie i wiadomosci.
-Melcia, ty wiedzialas, ze Matt opuscil reprezentacje i wyjechal do Rosji?- zamurowalo mnie. To znaczy, ze wtedy na meczu widzialam go najprawdopodobniej po raz ostatni? To nie moze byc prawda.
-Nie wiem, nie rozmawialam z nim. Skad o tym wiesz?
-Paul mi napisal, czy wiem dlaczego, bo wy przeciez jestescie razem.- zapadla cisza. Nie  potrafilam wykrztusic z siebie ani slowa.-Mela?-kontynuowal moj brat.
-My, to znaczy ja i...- zaczelam sie jakac. Pod stolem poczulam jak Fabian chwyta moja dlon, w gescie wsparcia.- Rozstalismy sie przed dzisiejszym meczem.- Lukasz byl zszokowany, widac bylo po jego minie.
-Pogadamy o tym jutro. Teraz cieszmy sie chwila i zwyciestwem, prawda Fabian?- zapytal moj brat. On mnie rozumie, dobrze wie, ze teraz nie mam ochoty na ten temat rozmawiac. Dobrze, ze go mam. Posiedzielismy jeszcze jakas godzine i pojechalismy do hotelu. Tam wzielam prysznic i polozylam sie do lozka. Od razu odplynelam do krainy Morfeusza, jak i rowniez od samego poczatku w moich myslach i snie pojawil sie On. Czy tak juz bedzie zawsze?

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 21

*Pol godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Nie moglam znalezc moich trampek. Przez co tak dlugo mi zeszlo z wyjsciem z hotelu, ale juz naszczescie jestem kolo hali. Juz za kilka chwil go zobacze. Najbardziej wyczekiwany widok przez caly  miesiac. Wlasnie otwieram drzwi, kilka krokow i tym sposobem jestem juz przy trybunach. Nagle poczulam jak czyjes ramiona lapia mnie za talie i obkrecaja.
-Witam pania Zygadlo.-to nie byl glos, ktory chcialam uslyszec ale jednak bardzo dobrze mi znany.
-Hej Lotman.-odpowiedzialam po czym przyjmujacy Resovii odstawil mnie na ziemie.
-Hmm pomyslmy dlaczego tutaj jestes? A moze raczej dla kogo? – zasmial sie i zrobil brewki.
-No jak to dlaczego,  przyszlam odwiedzic mojego przyjaciela.
-Nie podlizuj sie.-oboje wybuchlismy smiechem. Poczulam czyjes dlonie na mojej twarzy, ktore zaslanialy moje oczy .
-Zgadnij kto to? –powiedzial glos tym razem nalezacy do osoby, ktora najbardziej chcialam dzisiaj zobaczyc.
-Hmm czyzby to byl moj narzeczony?
-Brawo . A teraz czeka cie nagroda.-wtedy poczulam jak jego wargi lacza sie z moimi. Calowal tak delikatnie, a jednoczesnie tak zachlannie. W koncu nie widzielismy sie przez caly miesiac, a dla zakochanych do bardzo duzo.
-Nawet nie wiesz jak bardzo za toba tesknilem.-powiedzial gdy tylko sie od siebie oderwalismy.
-Wiem bo tesknilam tak samo.-zasmialismy sie. Rozlozyl szeroko ramiona na znak, ze chce zebym sie w nich znalazla, tak tez uczynilam.
-Kocham cie.-szepnal.
-Ja ciebie tez.-odpowiedzialam i wtulilam sie w niego jeszcze mocniej. Stalismy tak dopoki trener nie zawolal Matt’a.
-Musze isc ale jak skoncze trening to pojdziemy do mnie, jasne?
-To ja w takim razie zaczekam tu na ciebie dobrze?
-Oczywiscie skarbie. –obdarowal mnie delikatnym calusem w usta i poszedl trenowac. Usiadlam na dolnej trybunie. Nie trenowali ciezko, raczej bylo to na zasadzie gierki. Paul caly czas sie smial z byle powodu. Co za gosc. Sama juz czasami sie nie moge powstrzymac od smiechu.

*Kolejne pol godziny pozniej
Nareszcie sie skonczylo. Juz mnie brzuch boli od smiechu. Ja nie wiem jak oni z nim wytrzymuja na codzien.
Matt wlasnie poszedl do szatni sie przebrac i wykapac. A mi w tym czekaniu towarzyszy Paul, ktory te czynnosci juz wykonal. Wlasnie opowiada mi jakies historie ze zgrupowania, ale tak szczerze to nie zabardzo go slucham. Alez jestem wredna przyjaciolka. Idzie Matt, nareszcie.
-To my zobaczymy sie pozniej, narazie.-powiedzial do Lotmana  moj ukochany obejmujac mnie ramienie.
Ahh w koncu razem, tak dlugo na to czekalam.
-To gdzie mnie zabierasz?
-Czy ty mnie sluchasz? Mowilem przeciez, ze idziemy do mnie.-zasmial sie.
-A no tak przepraszam.
-Wybaczam.
Droge do hotelu, w ktorym przebywal przeszlismy w ciszy, cieszac sie swoja obecnoscia. Chcialabym zeby tak bylo zawsze, ale chyba wybralam sobie chlopaka z najgorszym zawodem jesli chodzi o stabilizacje. Przeciez siatkarze prawie caly czas gdzies wyjezdzaja i sa z dala od domow. Chociaz z drugiej strony takie cos moze tylko umocnic zwiazek. Juz na 3 godziny mecz, wiec mamy jakies ok. 2 godziny dla siebie.

*Perspektywa Matt’a
Nie widzielismy sie miesiac wiec musimy to nadrobic. Dlatego przyszlismy do mojego pokoju. Gdybym wybral na miejsce naszego spotkania np.kawiarnie to od poczatku by sie do mnie przyczepili fani. A tak to przynajmniej mamy spokoj. Gdy tylko przekroczylismy prog mojego ‘’mieszkania’’ postanowilem przejac kontrole i zaczalem calowac Mele, oddala kazdy pocalunek jakim ja obdarowalem. Zaczelismy kierowac sie w strone sypialni gubiac po drodze czesci naszej garderoby. Czekalem caly miesiac i w koncu sie doczekalem. Czy jest cos co moze taka piekna chwile zepsuc? Na pewno nie.  

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 20

*Miesiac pozniej (piatek)
*Narrator
Podczas pobytu w Spale Amelia i Fabian bardzo czesto spedzali ze soba czas, co nie podobalo sie Lukaszowi. Nic dziwnego przeciez Mela ma narzeczonego, z ktorym niby kontaktuje sie codziennie ale to nie to samo co spotkania na zywo. Dzisiaj 1 mecz LS,czyli USA-Polska. Nasi siatkarze wlasnie przebywaja w hotelu w Katowicach, natomiast reprezentacja Stanow ma jeszcze krotki trening. Juz za niedlugo dojdzie do spotkania naszej pary. Czy tak dlugo wyczekiwane bedzie mialo swoje szczesliwe zakonczenie? A moze pojawia sie nieproszeni goscie? Tego dowiemy sie juz niedlugo.

*Perspektywa Meli
Nareszcie go zobacze. Tak za nim tesknilam. Moj kochany Matt jest tak nie daleko mnie. Poszlabym do niego teraz ale nie chce mu przeszkadzac w treningu. Wlasnie szykuje sie na sniadanie, bo zaraz przyjdzie po mnie Fabian. Spedzam z nim ostatnio sporo czasu i zaprzyjaznilismy sie. Swietny z niego gosc, bardzo go lubie. Aczkolwiek on nie zastapi mi mojego Amerykanina, co to to nie. Lukasz sie on niego martwi ale nie tak wgl to nie ma kim. Drzyzga to tylko moj dobry znajomy, nikt wiecej. Musze sie wyszykowac zeby zrobic dobre wrazenie, przeciez nie widzielismy sie miesiac. Wlasnie sobie przypomnialam, ze Ziomek ma dla mnie niespodzianke, tylko ze powie mi dopiero po meczu. Ciekawe o co moze chodzic. Moze o jego dziewczyne? Hmm no nie wiem, ciezko sie domyslic. Musze cierpliwie czekac.

*Perspektywa Lukasza
Dzisiaj przed nami bardzo ciezki mecz. Przeciez reprezentacja USA jest jedna z najmocniejszych druzyn, ale my tez mamy swietnych zawodnikow, wiec sobie poradzimy. Dalej martwi mnie to zblizenie Meli i Fabiana, niby moja siostra mi wszystko wyjasnila ale to nie zmienia faktu, ze to nie prowadzi do niczego dobrego. Zreszta dlaczego ja sie tym przejmuje, dzisiaj jeden z wazniejszych meczy i na nim sie musze teraz skupic.

*Perspektywa Matt’a
Nareszcie sie zobaczymy. Nie moge sie kompletnie skupic, musze ja jak najszybciej zobaczyc. Powiedzialem trenerowi, ze musze zadzwonic i poszedlem do szatni. Wyciagnalem telefon i wybralem numer mojej narzeczonej. Po chwili uslyszalem jej piekny glos.
-Hej skarbie.
-Mela kochanie moglabys przyjsc do nas na trening?
-A stalo sie cos?
-Tak, tesknie za tb.
-Ja za tb tez wariacie. Zaraz bede. –rozlaczyla sie, a ja wrocilem do treningu.

*Perspektywa Meli
Dzwonil Matt, skoro chce zebym przyszla to oczywiscie, ze pojde. Musze sie tylko pozegnac z Drzyzga.
-Fabian ja musze juz isc, zobaczymy sie po meczu ok?
-Idziesz do tego swojego kochasia?
-Po pierwsze tak, a po drugie nie nazywaj go tak. Co ci odbilo?
-Nic.-warknal i wyszedl z restauracji. O co moglo mu chodzic? A moze on byl zazdrosny? Niewazne, jestesmy przyjaciolmi, a to z Matt’em jestem zareczona, koniec tematu. A wlasnie musze sie  jeszcze przebrac. Przeciez zobacze sie nie tylko z moim narzeczonym ale tez z Paul’em. Moj przyjaciel lamane na byly chlopak. Im blizej spotkania tym coraz bardziej nie moge sie doczekac.

*Perspektywa Fabiana
Zachowalem sie jak idiota. Tylko dlaczego? Zblizylismy sie z Mela do siebie i byla dla mnie wazna, ale nie zebym sie zakochal czy cos. Natomiast dzisiaj poczulem takie uklucie w sercu jakbym byl zazdrosny.To bez sensu przeciez wiadome, ze nigdy nie bedziemy razem bo ona jest zareczona z tym calym Amerykaninem. Fabian pora sie ogarnac, ten miesiac byl wspanialy, zyskales przyjaciolke i nikogo wiecej,tylko przyjaciolke. Zapamietaj to sobie! A teraz pora sie przygotowywac do meczu. Przeciez trener wystawia cie w pierwszym skladzie nie mozesz go zawiesc. Cala Polska liczy na cb i twoich kolegow, w takiej chwili nie mozesz myslec o jakiejs dziewczynie z pieknym usmiechem. Ahh ten jej usmiech...



Ruszamy z nową historią również o M. Andersonie. Zapraszamy! :D 
http://dziesiec-razy-trudniej.blogspot.com/2015/08/prolog.html

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 19

*Dzien nastepny
*Perspektywa Lukasza
Dzisiaj mamy dzien wolny. Tak sie z tego ciesze,  bede mogl odpoczac po podrozy. Mela jeszcze spi, wiec ja tez moge tylko w tym problem, ze mi sie nie chce.  Ehh. Pojde cos zjesc do hotelowej restauracji. Poczulem wibracje w kieszeni bluzy. O matko to ktorys z rodzicow.
-Tak slucham.
-Ciesze sie, ze sluchasz bo mam ci duzo do powiedzenia. Po pierwsze jako,  ze jestes dorosly nie zwalnia cie wcale z kontaktow z rodzicami i moglbys dac chociaz jakis znak, ze zyjesz, i wszystko u was w porzadku. To dotyczy tez Amelki.
-Tak mamo, wiem.
-Nie przerywaj jak mowie.
-Przepraszam.
-Obiecales tez, ze nas odwiedzisz jak wrocisz do Polski. Kiedy to ma nastapic?
-Wczoraj przyjechalismy, wiec moze dzisiaj wieczorem.
-Dobrze, w takim razie czekamy na was z ojcem. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Masakra i ona sie jeszcze dziwi, ze sie z nia nie kontaktujemy. Nawet nie zauwazylem, ze jestem juz w restauracji, wiec pora cos przekasic.

*Perspektywa Meli
Moglabym sobie jeszcze spac ale dzwonek do drzwi wyrwal mnie ze snu. Czy ludzie cierpia na bezsennosc czy co ? Przeciez normalny czlowiek o tej porze nie jest jeszcze na nogach. Otworzylam drzwi.
-Witam spiocha.-powiedzial usmiechniety Fabian.
-O hej Fabian. Co tak wczesnie?
-Wczesnie? Jest godzina 10:30. –zasmial sie. Popatrzylam na zegarek wiszacy w korytarzu pokoju. Faktycznie, czyli to znaczy, ze ja tak dlugo spalam.
-Moze masz ochote na spacer?
-Niby czym?
-No jak spacer to chyba na piechote. Amelia obudz sie.-zaczelismy sie smiac.
-Wybacz . Zaraz bede gotowa.Tylko, ze ja nie jadlam sniadania.
-Zaden problem w hotelu jest dobra restauracja.
-A no to ok. Wejdz, rozgosc sie w salonie. –zaprosilam mojego goscia i poszlam sie szykowac.

*Pol godziny pozniej
*Perspektywa Lukasza
Slysze jakies glosne smiechy, ciekawe kto to. Patrze w strone wejscia i kogo widze? Oczywscie moja siostre z Fabianem. To tak teskni. Ehh.Musze jej powiedziec, ze jedziemy dzisiaj do rodzicow.
-Hej wam.
-O czesc Lukasz.-powiedzieli razem zaprzestajac sie smiac.
-Mloda wiesz, ze dzisiaj mamy jechac do rodzicow?
-To dzisiaj? –byla wyraznie zdziwiona.
-Tak za godzine wyjezdzamy.
-Przeciez ty nie masz tu samochodu.
-Ale ja mam zawioze was.-zaoferowal Fabian.
-No nie wiem.
-Ale ja wiem, Fabian nas zawiezie i pojedzie z nami. –wtracila moja siostra.
-No to niech bedzie. Badzcie za godzine gotowi.
-Ok .-powiedzieli i poszli znalezc stolik.
Co sie dzieje z moja siostra? Zawsze lubila Fabiana, swietnie sie razem dogadywali, ale jeszcze wczoraj narzekala, ze bedzie jej strasznie smutno bez Matt’a. Hmm dziwne, a nawet bardzo dziwne. Zreszta nie bede teraz nad tym myslal, dokoncze sniadanie i pojde pobiegac. Teraz musze szukac klubu bo to w tej chwili priorytet , a Mela jest dorosla wiec chyba wie co robi. Mam nadzieje.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 18

*Kilka godzin pozniej
*Perspektywa Amelii
Wlasnie dojezdzamy do Spaly, gdzie siatkarze reprezentacji beda mieli zgrupowanie. Ustalilam z Lukaszem, ze bedziemy razem w pokoju hotelowym. Moze i dobrze,nie chcialabym byc sama. Szczegolnie w miejscu, w ktorym jestem po raz pierwszy. Nagle poczulam wibracje w kieszeni kurtki. Hmm  wiadomosc od nieznanego numeru. W tej chwili nie wiedzialam co mam robic. Otrzasnelam sie i przeczytalam sms’a. To co tam bylo napisane, przerazilo mnie i to bardzo. Jego tresc brzmiala tak: ‘’Pozalujesz tego co zrobilas, nigdy ci tego nie daruje. Zobaczysz kiedys sie spotkamy ale to spotkanie nie bedzie nalezalo do milych.’’ Od zawsze zdawalam sobie sprawe, ze spotkam ludzi, ktorzy mnie beda nienawidzic i, ze moje zycie nie bedze uslane rozami. Tylko , ze takiego czegos nawet w koszmarach bym sie nie spodziewala. Powinnam o tym komus powiedziec, no ale komu? Lukasza nie chce martwic bo on ma swoje sprawy i problemy, rodzicom tez nie, bo jak zwykle powiedza, ze jestem dorosla osoba i sama musze sobie radzic. Zostaje Matt, ale on jest w Stanach i napewno tu nie przyleci, wiec faktycznie zostaje z tym tylko ja. Poszlabym na policje bo to podchodzi pod grozby, a takie cos jest karalne. Z drugiej strony moze to pogorszyc sprawe, wiec zapomne o tym i skupie sie na wazniejszych rzeczach.

*Perspektywa Lukasza
Nareszcie w Polsce, teraz musze sie wziasc do pracy i pokazac sie nowemu trenerowi reprezentacji. Jesli chodzi o klub szukam i chyba zdecyduje sie na gre w tym kraju. Przeciez jesli sie nie uda to zawsze moge znowu wyjechac. Nawet nie zauwazylem kiedy dojechalismy przed hotel, w ktroym bedziemy mieszkac przez najblizszy czas.
-Witam rodzenstwo Zygadlo!-uslyszalem znajomy glos gdy wysiadlem z Mela z taksowki.
-Siema Fabian. – odpowiedzielismy razem z siostra.
-Ziomek jestes gotowy na niezly wycisk.
-Z toba zawsze. Uwielbiam te nasze rywalizacje. –wybuchnelismy smiechem.
-A jak tam u ciebie Mela?-zwrocil sie w kierunku mojej siostry.
-U mnie wszystko w porzadku .-zachowywala sie dziwnie. Cos sie musialo stac, tylko co? Skoro to cos powaznego napewno mi powie. Wystarczy czekac.
-To my pojdziemy sie rozpakowac, pozniej sie zobaczymy.
-W takim razie do zobaczenia.-pozegnalismy sie i weszlismy do hotelu.

*Perspektywa Matt’a
Strasznie tesknie za Amelia. No ale coz takie zycie siatkarza. W domu czekaly na mnie same dobre wiesci. Mama mowila, ze z tata jest juz coraz lepiej. Ulzylo mi. Obiecalem jej, ze odwiedze jeszcze dzisiaj ojca. Tak sie ciesze, ze go zobacze juz w lepszym stanie niz ostatnim razem.

Godzina 1.00 w nocy
*Perspektywa Meli
Przez tego glupiego sms’a nie moge spac. Przyznam jestem troche przerazona. A jesli ta dziewczyna wie gdzie sie wlasnie znajduje i tylko czeka. To juz przesada. Nie powiedzialam o tym nikomu i dlatego mecze sie podwojnie. Lukasz sie chyba domyslil, ze cos jest nie tak, bo zachowuje sie inaczej. No trudno pojde po sluchawki i moze zasne przy muzyce.

*Narrator
Amelia lezala tak na swoim lozku i sluchala melodi wyplywajacych ze sluchawek. Nie wiedziala kto wyslal jej ta wiadomosc, ale wiedziala, ze ta osoba nie ma dobrych zamiarow...

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 17

*Godzina 16
*Perspektywa Meli
Wlasnie skonczylam sie pakowac. Za dwie godziny mamy samolot do Polski, ale za 10 minut wyjezdzamy zeby tam zdazyc dojechac. Dzisiejszy wypad do nalesnikarni to byly jedne z lepszych chwil jakie spedzilam z Matt’em. Na dodatek oswiadczyl mi sie no i sie zgodzilam. Jaka jestem szczesliwa. Wystraszylam sie gdy czyjes rece zaczely mnie obejmowac, ale po chwili poznalam ich wlasciciela.
-Gotowa juz? -zapytal, ten jego cieply glos zawsze powoduje u mnie dreszcze.
-Niestety tak. –zlapal moja podbrodek i uniosl do gory.
-Kochanie za miesiac sie znow zobaczymy, minie szybko zobaczysz.
-Wcale tak szybko nie minie. –zrobilam smutna mine.
-Ej nie smucimy sie, obiecuje, ze codziennie bedziemy w kontakcie.
-Przeciez dobrze wiesz, ze w Polsce bedziecie jakis tydzien, a pozniej znowu wyjezdzacie.
-Nie zapominaj, ze w sierpniu znowu przyjedziemy na mistrzostwa.
-To bedzie za jakies 2 i pol miesiaca. –chwycil moja dlon i przylozyl do swojej klatki piersiowej.
-Ale dobrze wiesz,  ze zawsze bedziesz przy mnie wlasnie tutaj .- przesunal swoja reke bardziej w lewa strone.
-Ja te...-nie dane mi bylo dokonczyc poniewaz jego wargi znalazy sie na moich. Kochalam te momenty, czulam sie jakby swiat przestal istniec i liczylismy sie tylko my. Po chwili oderwalismy sie od siebie i spojrzelismy gleboko w oczy. To chyba jest zbyt piekne zeby bylo prawdziwe.
-Mela pospiesz się.-krzyknal Lukasz z korytarza.
-Chyba musimy sie zbierac .- podsumowal Matt.
-Jedziesz z nami?
-Nie sam musze jeszcze dokonczyc swoje sprawy zwiazane z pakowaniem.
-Szkoda, no coz to pora sie pozegnac.-mialam lzy w oczach na swoje wlasne slowa
-Nie placz, przeciez nie na zawsze.
-No tak.
-To prosze o ten piekny usmiech.-usmiechnelam sie najlepiej jak umialam.
-Dziekuje, a teraz chodz pomoge ci zniesc walizke.- podalam mu ja i wyszlismy z pokoju. Gdy doszlismy do taksowki Lukasz zapakowal nasze bagaze, a przede mna najtrudniejsza rzecz.
-W takim razie zegnaj.
-Nie mow tak jakbysmy sie mieli juz nie zobaczyc powtarzam po raz kolejny.
-No dobrze, wiec do zobaczenia za miesiac.
-Niecaly miesiac.-zachichotalam. Bez zastanowienia wtulilam sie w jego tors.
-Kocham cie.-uslyszalam nad swoja glowa.
-Ja cb tez.-wyswobodzilismy sie z uscisku.
-To do zobaczenia.-powiedzial, gdy wsiadalam do taksowki. Samochod ruszyl, a odleglosc miedzy Matt’em, a mna powiekszala sie z predkoscia swiatla. Z zamyslenia wyrwal mnie moj brat.
-Ja tez bede tesknic za tym miejscem, wiec nie jestes z tym sama.
-Nie rozumiem, przeciez po sezonie reprezentacyjnym tu wrocisz.
-No wlasnie nie.
-Jak to?
-Rozwiazali ze mna umowe.
-Od kiedy wiesz?
-Od wtorku.
-A ty mi dopiero teraz o tym mowisz?
-Jakos nie bylo okazji wczesniej. Bylas taka szczesliwa.-skierowal wzrok na widoki za szyba.
-Nie przejmuj sie poradzimy sobie, pomoge ci cos znalezc.
-Ty? Serio?-zaczal sie glupi smiac jak to zwykle on.
-No wiesz zawsze moge cie jakos zareklamowac.
-Ojj siostrzyczko, dam sobie rady.
-Skoro tak wolisz.
Przez reszte drogi rozmawialismy tak jakby o wszystkim i o niczym. Pograzeni w rozmowie nawet nie zauwazylismy, ze dojechalismy do lotniska. Lukasz zaplacil kierowcy, wzielismy nasze walizki i powedrowalismy na odprawe.
*Pol godziny pozniej
Wlasnie siedze w samolocie. Tak strasznie sie przywiazalam do tego miejsca. Niby nie bylam tu dlugo ale osoby jakie tu poznalam sprawily, ze bede tesknic za tym miastem i  to nawet bardzo. Teraz martwie sie o Lukasza, zzyl sie z tym klubem, gra na wysokim poziomie. Pewnie gdyby nie ta powazna kontuzja dalej by prezentowal sowje umiejetnosci i zostal w Zenicie. Ziomek jest silny i mam nadzieje, ze sobie poradzi. Sam mnie o tym zapewnial. Podroz do ojczyzny, czyli  kolejna dawka emocji. Zobaczymy co przyniesie czas.