poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 21

*Pol godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Nie moglam znalezc moich trampek. Przez co tak dlugo mi zeszlo z wyjsciem z hotelu, ale juz naszczescie jestem kolo hali. Juz za kilka chwil go zobacze. Najbardziej wyczekiwany widok przez caly  miesiac. Wlasnie otwieram drzwi, kilka krokow i tym sposobem jestem juz przy trybunach. Nagle poczulam jak czyjes ramiona lapia mnie za talie i obkrecaja.
-Witam pania Zygadlo.-to nie byl glos, ktory chcialam uslyszec ale jednak bardzo dobrze mi znany.
-Hej Lotman.-odpowiedzialam po czym przyjmujacy Resovii odstawil mnie na ziemie.
-Hmm pomyslmy dlaczego tutaj jestes? A moze raczej dla kogo? – zasmial sie i zrobil brewki.
-No jak to dlaczego,  przyszlam odwiedzic mojego przyjaciela.
-Nie podlizuj sie.-oboje wybuchlismy smiechem. Poczulam czyjes dlonie na mojej twarzy, ktore zaslanialy moje oczy .
-Zgadnij kto to? –powiedzial glos tym razem nalezacy do osoby, ktora najbardziej chcialam dzisiaj zobaczyc.
-Hmm czyzby to byl moj narzeczony?
-Brawo . A teraz czeka cie nagroda.-wtedy poczulam jak jego wargi lacza sie z moimi. Calowal tak delikatnie, a jednoczesnie tak zachlannie. W koncu nie widzielismy sie przez caly miesiac, a dla zakochanych do bardzo duzo.
-Nawet nie wiesz jak bardzo za toba tesknilem.-powiedzial gdy tylko sie od siebie oderwalismy.
-Wiem bo tesknilam tak samo.-zasmialismy sie. Rozlozyl szeroko ramiona na znak, ze chce zebym sie w nich znalazla, tak tez uczynilam.
-Kocham cie.-szepnal.
-Ja ciebie tez.-odpowiedzialam i wtulilam sie w niego jeszcze mocniej. Stalismy tak dopoki trener nie zawolal Matt’a.
-Musze isc ale jak skoncze trening to pojdziemy do mnie, jasne?
-To ja w takim razie zaczekam tu na ciebie dobrze?
-Oczywiscie skarbie. –obdarowal mnie delikatnym calusem w usta i poszedl trenowac. Usiadlam na dolnej trybunie. Nie trenowali ciezko, raczej bylo to na zasadzie gierki. Paul caly czas sie smial z byle powodu. Co za gosc. Sama juz czasami sie nie moge powstrzymac od smiechu.

*Kolejne pol godziny pozniej
Nareszcie sie skonczylo. Juz mnie brzuch boli od smiechu. Ja nie wiem jak oni z nim wytrzymuja na codzien.
Matt wlasnie poszedl do szatni sie przebrac i wykapac. A mi w tym czekaniu towarzyszy Paul, ktory te czynnosci juz wykonal. Wlasnie opowiada mi jakies historie ze zgrupowania, ale tak szczerze to nie zabardzo go slucham. Alez jestem wredna przyjaciolka. Idzie Matt, nareszcie.
-To my zobaczymy sie pozniej, narazie.-powiedzial do Lotmana  moj ukochany obejmujac mnie ramienie.
Ahh w koncu razem, tak dlugo na to czekalam.
-To gdzie mnie zabierasz?
-Czy ty mnie sluchasz? Mowilem przeciez, ze idziemy do mnie.-zasmial sie.
-A no tak przepraszam.
-Wybaczam.
Droge do hotelu, w ktorym przebywal przeszlismy w ciszy, cieszac sie swoja obecnoscia. Chcialabym zeby tak bylo zawsze, ale chyba wybralam sobie chlopaka z najgorszym zawodem jesli chodzi o stabilizacje. Przeciez siatkarze prawie caly czas gdzies wyjezdzaja i sa z dala od domow. Chociaz z drugiej strony takie cos moze tylko umocnic zwiazek. Juz na 3 godziny mecz, wiec mamy jakies ok. 2 godziny dla siebie.

*Perspektywa Matt’a
Nie widzielismy sie miesiac wiec musimy to nadrobic. Dlatego przyszlismy do mojego pokoju. Gdybym wybral na miejsce naszego spotkania np.kawiarnie to od poczatku by sie do mnie przyczepili fani. A tak to przynajmniej mamy spokoj. Gdy tylko przekroczylismy prog mojego ‘’mieszkania’’ postanowilem przejac kontrole i zaczalem calowac Mele, oddala kazdy pocalunek jakim ja obdarowalem. Zaczelismy kierowac sie w strone sypialni gubiac po drodze czesci naszej garderoby. Czekalem caly miesiac i w koncu sie doczekalem. Czy jest cos co moze taka piekna chwile zepsuc? Na pewno nie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz