środa, 26 sierpnia 2015

Epilog

*Kilka lat pozniej
Minelo tyle lat, a ty dalej pamietasz.Dalej go kochasz. Twoim najwiekszym marzeniem jest zeby zapomniec i przestac darzyc go uczuciem. Spotykalas przez ten czas wielu, ktorzy chcieli byc dla ciebie kims wiecej. Jednak ty tego nie chcialas, nie potrafilas znowu zaufac. W twoim sercu ciagle byl ten, ktory na to miejsce nie zaslugiwal.  Ten, ktory zranil cie bardziej i mocniej niz zabojcy, ktorzy wbijaja noz w cialo czlowieka. Ten, ktory pomimo tego, ze byliscie razem nie zaufal ci na tyle by uwierzyc w to co mowilas. Na przestrzeni lat, czujesz, ze moze te zdjecia to byl dla niego tylko pretekst zeby sie rozstac. Nie chcial tego konczyc nie majac powaznego powodu. Tylko teraz nasuwa sie pytanie dlaczego ci sie oswiadczyl. Dlaczego dawal ci zludne nadzieje na wspolne zycie az do smierci. Czyzby chcial cie tylko wykorzystac? Spedzic z toba kilka nocy, pozwolic na to bys uwierzyla, ze on jest tym jedynym?  Tego nie wiesz. Codziennie ogladajac portale spolecznosciowe widzisz go wielce zakochanego, cieszacego sie nowa dziewczyna. Tez bys tak chciala. Pokazac, ze sie juz po nim pozbieralas, ze masz kogos komu na tobie zalezy.  Masz tylko jego, Fabiana. Twojego jedynego przyjaciela, ktory ciagle jest przy tobie. Twoj brat wyjechal do Wloch i zostawil cie pod opieka Drzyzgi. A na dodatek stracilas tez drugiego Amerykanina. Stracilas Paul’a. Odkad zakonczylismy z Andersonem swoj zwiazek nie odzywal sie. Dlaczego? Znowu nie znasz odpowiedzi. Czujesz jednak, ze Fabian chce czegos wiecej. Pokazuje ci to na kazdym kroku. Pomaga i pociesza w najtrudniejszych chwilach jak to przyjaciel, ale rowniez stara sie do ciebie zblizyc, chce zagoscic w twoim sercu. Na zawsze. Czy mu na to pozwolisz? Kolejne pytanie, na ktore nie znasz odpowiedzi. Moze kiedys przyjdzie taki dzien, ze wszystkie moje problemy odejda w cien. Tak bardzo tego pragne. Trzeba wziasc sie w garsc moze i nadszedl koniec moj i Andersona, ale to nie jest koniec mojego zycia jak i szczescia.  Musze znalezc w sobie ta sile i pokazac wszystkim, ze ja Amelia Zygadlo potrafie zyc tak jak zylam zanim poznalam  tych dwoch Amerykanow. To jedyne rozwiazanie. Mam tylko nadzieje, ze znajde ta sile. Jak to mowia nadzieja umiera ostatnia...


Dziękujemy za tak dużą liczbę wyświetleń, za to, że nas wspieraliście, za wszystkie komentarze, które były dla nas bardzo ważne i  pozostajemy na naszym drugim blogu Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej, niż rozsypać. Pozdrawiamy i buziaki :*

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 22

*Perspektywa Meli
Wlasnie razem z Matt’em idziemy na hale, co prawda jest godzina przed meczem ale on ma zbiorke wiec musi stawic sie wczesniej. Ja mu natomiast towarzysze. Nagle wpadla na nas kobieta z dosc duza koperta, ktora upadla tuz przed Matt’em. Nieznajoma zamiast ja podniesc pobiegla przed siebie. Dziwnee. Poprosilam mojego narzeczonego zeby sprawdzil co jest w srodku. Ku mojemu zdziwieniu byly tam zdjecia, ale nie byle jakie. To byly fotografie moje i Fabiana, gdy sie przytulalismy, a na jednym wygladalo to tak jakbysmy sie calowali. Co to w ogole sa za zdjecia? Skad ma je ta kobieta? Poczulam na sobie wzrok Matt’a. Spojrzalam na niego. Nie byl zbytnio zadowolony. W jego oczach widzialam gniew.
-Powiesz mi co to ma znaczyc?- zapytal podwyzszonym tonem.
-Nic. Od kiedy przytulanie jest czyms zlym?
-Nie chodzi mi o przytulanie, chodzi mi o to zdjecie, na ktorym sie calujecie.- powiedzial.
-My sie nie calujemy, to tylko tak wyglada. Uwierz mi. Przeciez nigdy bym cie nie zdradzila.- zaczelam sie bronic.
-A to dziwne, zdjecia mowia cos innego.
-Nie ufasz mi?- zapytalam, czujac uklucie w sercu. Jak on moze mi nie ufac, przeciez jest moim narzeczonym.
-Nie wiem czy moge, skoro gdy mnie przy tobie nie ma ty calujesz sie z pierwszym lepszym- zaczal podnosci glos.
-Po pierwsze nie nazywaj go tak, on ma imie.- odpowiedzialam.
-Sama widzisz zaczynasz go bronic. Kto to jest?- zaczal wymachiwac mi zdjeciami przed nosem.
-Fabian.
- Zaraz, zaraz ty mowisz o Drzyzdze, mam racje?
-Tak.- odburknelam.
-Yhym, czyli musze zapamietac zeby nie puszczac swojej dziewczyny na zgrupowania reprezentacji innego kraju bo od razu znajduje sobie kogos na pocieszenie- powiedzial, a ja jakby poczulam ulge. To znaczy, ze mi jednak ufa.
-Czyli wierzysz mi, ze to nic nie znaczylo tak?
-Nie, gdyby nic nie znaczylo nie bronilabys go tak. Jak moglas mi to zrobic? Myslalem, ze mnie kochasz, ze chcesz ze mna spedzic reszte zycia, a ty tak po prostu mnie zdradzasz.
-Bo to prawda, kocham cie, a Fabian jest tylko moim kupmlem.
-Kumpel, czyli tak sie teraz mowi na swojego kochanka.-prychnal.
-Zadnego kochanka, tylko ciebie kocham i nie zdradzilabym cie nigdy.
-Zaczynasz klamac. Przeciez te zdjecia mowia same za siebie.- krzyczal.
-Mowie prawde. Kiedy mi w koncu uwierzysz?
-Wiesz, chyba nigdy. Zranilas mnie, a ja ci ufalem.- mowil zalamanym glosem.
-Gdybys mi ufal to bys mi uwierzyl.
-Tak,a pozniej ty dalej by miala tego swojego Fabiana na boku. Wiesz to chyba nie ma sensu. Pomylilismy sie co do siebie. Piersionek mozesz zachowac. To koniec.-powiedzial i szedl dalej. Ja stalam jak wryta.
-Idz sobie i pierscionek tez zabierz ze soba!- krzyknelam, rzucilam w niego pierscionkiem, a ten niefortunnie odbil sie od lampy i skonczyl w sciekach, tak jak i nasz zwiazek. Zaczelam plakac na srodku ulicy. Nie wiedzialam co ze soba zrobic. Pobieglam do pobilskiej kawiarni i weszlam do toalety. Zamknelam sie w kabinie, a z moich oczu zaczelo wyplywac morze lez. Jak on tak mogl? Ja mowilam prawde, a Matt oskarzyl mnie o zdrade. Potraktowal mnie jak zdzire, ktora gdy narzczony nie patrzy rzuca sie w ramiona innego. To fakt spedzalam z Fabianem duzo czasu ale to byly tylko przyjacielskie stosunki. Postanowilam sie ogarnac i pojsc na mecz, w koncu bilety nie moga sie zmarnowac, a ktos musi kibicowac bratu.  Chociaz nie wiem czy moje serce wytrzyma, gdy ujrze mojego bylego narzeczonego. Samo jego imie, rozrywa je na czesci,a co dopiero jego widok gdy cieszy sie z kumplami po zdobytym punkcie. Mam iejsce obok dziewczyny/narzeczonej Ziomka, wiec moze jakos dam rade. Musze, czasu nie cofne i decyzji M... Amerykanina nie zmienie.

*3 godziny pozniej
Siedzimy z Agnieszka na trybunach i ogladamy jak Polacy (w tym moj brat) walcza na boisku z reprezentacja USA. Prowadzimy 1:0, teraz trwa drugi set, na ktory dopiero przyszlam.  Jednak najbardziej moja uwage przykula jedna rzecz, a mianowicie brak numeru 1 na boisku. Odruchowo zaczelam go szukac wzrokiem.
-Twojego narzeczonemu cos nie szlo dzisiaj i w drugim secie trener sciagnal go z boiska.- powiedziala Agnieszka, tak jakby wiedziala o czym mysle. Jeszcze jej nie powiedzialam o zerwaniu, nie potrafie, to tak bardzo mnie rani. Popatrzylam na kwadrat dla rezerwowych, byl tam. Stal i patrzyl ciagle w jeden punkt. Nie potrafilam dostrzec kto byl celem jego obserwacji, a bardzo bym chciala. Przeciez dalej go kocham i mi na nim zalezy. Zerwanie to swieza sprawa i nie potrafie jeszcze myslec o moim zyciu bez niego. Wlasnie na boisku zawital Fabian, zmieniajac mojego brata. Poczulam nagly przyplyw szczescia.  Moze to dlatego, ze Drzyzga jest moim przyjacielem i dostal szanse gry. Hmm sama nie wiem, zreszta teraz to nie jest wazne.

*Po zakonczonym meczu.
Wygralismy 3:0. Moj brat zaraz po wygraniu pilki meczowej przybiegl do nas i obdarzyl Agnieszke calusem w usta. Gdyby nie ta kobieta ze zdjeciami, tez bym byla w podobnej sytuacji, tylko, ze musialabym pocieszac tego osobnika. Teraz to do mnie dotarlo. Ta nieznajoma to mogla byc ta sama osoba, ktora wyslala mi tego sms’a. Przeciez spotkalam ja i faktycznie przez nia nie bylo milo.  Nagle poczulam jak ktos przytula mnie od tylu.
-Czesc Melus. Jak ci sie podobal mecz i moja gra?- zapytal dobrze znany mi glos.
-Czesc Fabian. Gratuluje wygranej. A ty swietnie sie spisywales na boisku.- odpowiedzialam. Czulam jednak, ze ktos na nas patrzy i nie jest zadowolony, ze Drzyzga dalej mnie przytula. Moze jednak fatycznie przesadzilam z tym okazywaniem przyjazni, ale to nie byla przeciez zdrada. Zreszta juz za pozno na rozmyslanie o tym. Mleko sie rozlalo.
-Mam godnego nastepce- wtracil usmiechniety Lukasz, ktory dolaczyl sie do naszej wymiany zdan.
-To wiadomo- powiedzielismy rownoczesnie z Fabianem i zaczelismy sie smiac. Nie wiem o co chodzi, ja teraz powinnam siedziec i plakac, a zamiast tego smiejemy sie z Drzyzga w najlepsze. Mozliwe, ze cala hala nas slyszy. W koncu smiech Fabiana do najcichszych  nie nalezy.  Pogadalismy tak jeszcze chwile i chlopaki poszli sie przebrac, a my razem z Aga wychodzilysmy z hali. Czekajac na nich rozmawialysmy o moim zakonczonym zwiazu, wygadalam sie jej. Siedziala ze mna przez caly czas, zauwazyla, ze cos jest nie tak.
-To jak idziemy uczcic nasz sukces?- zapytali rownoczesnie stajac przed nami Fabian z Ziomkiem.
-Jak zapraszacie to idziemy- oznajmila ucieszona Agnieszka. Cala droge szlam w milczeniu, kiedy oni zartowali i rozmawiali o meczu.  Ja chociaz tak bardzo chcialam robic to z nimi, jakos nie potrafilam, sprawa z pewna osoba jeszcze jest zbyt swieza. Troche czasu zajmie mi zapomnienie o nim, a w najgorszym przypadku bede musiala zyc, z nim w myslach, bez niego w prawdziwym zyciu. Gdy usiedlismy w restauracji, Fabian zlapal mnie za reke i wyprowadzil na taras. Nie wiedzialam o co mu moze chodzic, ale w koncu przemowil.
-Wiem, ze cos jest nie tak. To widac, nie ukryjesz tego.
-Tobie chyba moge powiedziec. Zerwalam dzisiaj z ... Zakonczylam moj zwiazek, a tak wlasciwie moj byly partner to zrobil.
-Mowisz o Andersonie? Dlaczego to zrobil? przeciez byliscie w sobie tacy zakochani, zareczyliscie sie.
-Zobaczyl nasze wspolne zdjecia, a na jednym wygladalo tak jakbysmy sie calowali- urwalam, znowu zaczelam plakac. Ja go naprawde kocham.
-A mowilas mu, ze to nie jest prawda?
-Tak, ale nie chcial mi uwierzyc.-lkalam.
-Spokojnie, ochlon, a jutro cos zaradzimy, powiesz Lukaszowi. Razem damy rade.- pocieszal mnie Drzyzga.
-Jak mam byc spokojna skoro czlowiek, ktorego kocham mnie zostawil?- krzyknelam. – Przepraszam, ty starasz mi sie pomoc, a ja na ciebie krzycze. Wybacz.- powiedzialam, przytulajac sie do niego. W koncu to on jest przy mnie kiedy potrzebuje sie komus wygadac. To on chce mi pomoc. Powinnam byc mu wdzieczna, a ja zamiast tego sie na niego wydzieram. Stalismy tak przytuleni jeszcze przez chwile, az w koncu Lukasz zawolal nas do srodka poniewaz przyniesli kolacje. Gdy usiedlismy, Ziomek dostal sms’a. Skad wiem? Mieszkalam z nim. Dobrze wiem jakie ma ustwione dzwieki na polaczenie i wiadomosci.
-Melcia, ty wiedzialas, ze Matt opuscil reprezentacje i wyjechal do Rosji?- zamurowalo mnie. To znaczy, ze wtedy na meczu widzialam go najprawdopodobniej po raz ostatni? To nie moze byc prawda.
-Nie wiem, nie rozmawialam z nim. Skad o tym wiesz?
-Paul mi napisal, czy wiem dlaczego, bo wy przeciez jestescie razem.- zapadla cisza. Nie  potrafilam wykrztusic z siebie ani slowa.-Mela?-kontynuowal moj brat.
-My, to znaczy ja i...- zaczelam sie jakac. Pod stolem poczulam jak Fabian chwyta moja dlon, w gescie wsparcia.- Rozstalismy sie przed dzisiejszym meczem.- Lukasz byl zszokowany, widac bylo po jego minie.
-Pogadamy o tym jutro. Teraz cieszmy sie chwila i zwyciestwem, prawda Fabian?- zapytal moj brat. On mnie rozumie, dobrze wie, ze teraz nie mam ochoty na ten temat rozmawiac. Dobrze, ze go mam. Posiedzielismy jeszcze jakas godzine i pojechalismy do hotelu. Tam wzielam prysznic i polozylam sie do lozka. Od razu odplynelam do krainy Morfeusza, jak i rowniez od samego poczatku w moich myslach i snie pojawil sie On. Czy tak juz bedzie zawsze?

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 21

*Pol godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Nie moglam znalezc moich trampek. Przez co tak dlugo mi zeszlo z wyjsciem z hotelu, ale juz naszczescie jestem kolo hali. Juz za kilka chwil go zobacze. Najbardziej wyczekiwany widok przez caly  miesiac. Wlasnie otwieram drzwi, kilka krokow i tym sposobem jestem juz przy trybunach. Nagle poczulam jak czyjes ramiona lapia mnie za talie i obkrecaja.
-Witam pania Zygadlo.-to nie byl glos, ktory chcialam uslyszec ale jednak bardzo dobrze mi znany.
-Hej Lotman.-odpowiedzialam po czym przyjmujacy Resovii odstawil mnie na ziemie.
-Hmm pomyslmy dlaczego tutaj jestes? A moze raczej dla kogo? – zasmial sie i zrobil brewki.
-No jak to dlaczego,  przyszlam odwiedzic mojego przyjaciela.
-Nie podlizuj sie.-oboje wybuchlismy smiechem. Poczulam czyjes dlonie na mojej twarzy, ktore zaslanialy moje oczy .
-Zgadnij kto to? –powiedzial glos tym razem nalezacy do osoby, ktora najbardziej chcialam dzisiaj zobaczyc.
-Hmm czyzby to byl moj narzeczony?
-Brawo . A teraz czeka cie nagroda.-wtedy poczulam jak jego wargi lacza sie z moimi. Calowal tak delikatnie, a jednoczesnie tak zachlannie. W koncu nie widzielismy sie przez caly miesiac, a dla zakochanych do bardzo duzo.
-Nawet nie wiesz jak bardzo za toba tesknilem.-powiedzial gdy tylko sie od siebie oderwalismy.
-Wiem bo tesknilam tak samo.-zasmialismy sie. Rozlozyl szeroko ramiona na znak, ze chce zebym sie w nich znalazla, tak tez uczynilam.
-Kocham cie.-szepnal.
-Ja ciebie tez.-odpowiedzialam i wtulilam sie w niego jeszcze mocniej. Stalismy tak dopoki trener nie zawolal Matt’a.
-Musze isc ale jak skoncze trening to pojdziemy do mnie, jasne?
-To ja w takim razie zaczekam tu na ciebie dobrze?
-Oczywiscie skarbie. –obdarowal mnie delikatnym calusem w usta i poszedl trenowac. Usiadlam na dolnej trybunie. Nie trenowali ciezko, raczej bylo to na zasadzie gierki. Paul caly czas sie smial z byle powodu. Co za gosc. Sama juz czasami sie nie moge powstrzymac od smiechu.

*Kolejne pol godziny pozniej
Nareszcie sie skonczylo. Juz mnie brzuch boli od smiechu. Ja nie wiem jak oni z nim wytrzymuja na codzien.
Matt wlasnie poszedl do szatni sie przebrac i wykapac. A mi w tym czekaniu towarzyszy Paul, ktory te czynnosci juz wykonal. Wlasnie opowiada mi jakies historie ze zgrupowania, ale tak szczerze to nie zabardzo go slucham. Alez jestem wredna przyjaciolka. Idzie Matt, nareszcie.
-To my zobaczymy sie pozniej, narazie.-powiedzial do Lotmana  moj ukochany obejmujac mnie ramienie.
Ahh w koncu razem, tak dlugo na to czekalam.
-To gdzie mnie zabierasz?
-Czy ty mnie sluchasz? Mowilem przeciez, ze idziemy do mnie.-zasmial sie.
-A no tak przepraszam.
-Wybaczam.
Droge do hotelu, w ktorym przebywal przeszlismy w ciszy, cieszac sie swoja obecnoscia. Chcialabym zeby tak bylo zawsze, ale chyba wybralam sobie chlopaka z najgorszym zawodem jesli chodzi o stabilizacje. Przeciez siatkarze prawie caly czas gdzies wyjezdzaja i sa z dala od domow. Chociaz z drugiej strony takie cos moze tylko umocnic zwiazek. Juz na 3 godziny mecz, wiec mamy jakies ok. 2 godziny dla siebie.

*Perspektywa Matt’a
Nie widzielismy sie miesiac wiec musimy to nadrobic. Dlatego przyszlismy do mojego pokoju. Gdybym wybral na miejsce naszego spotkania np.kawiarnie to od poczatku by sie do mnie przyczepili fani. A tak to przynajmniej mamy spokoj. Gdy tylko przekroczylismy prog mojego ‘’mieszkania’’ postanowilem przejac kontrole i zaczalem calowac Mele, oddala kazdy pocalunek jakim ja obdarowalem. Zaczelismy kierowac sie w strone sypialni gubiac po drodze czesci naszej garderoby. Czekalem caly miesiac i w koncu sie doczekalem. Czy jest cos co moze taka piekna chwile zepsuc? Na pewno nie.  

niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 20

*Miesiac pozniej (piatek)
*Narrator
Podczas pobytu w Spale Amelia i Fabian bardzo czesto spedzali ze soba czas, co nie podobalo sie Lukaszowi. Nic dziwnego przeciez Mela ma narzeczonego, z ktorym niby kontaktuje sie codziennie ale to nie to samo co spotkania na zywo. Dzisiaj 1 mecz LS,czyli USA-Polska. Nasi siatkarze wlasnie przebywaja w hotelu w Katowicach, natomiast reprezentacja Stanow ma jeszcze krotki trening. Juz za niedlugo dojdzie do spotkania naszej pary. Czy tak dlugo wyczekiwane bedzie mialo swoje szczesliwe zakonczenie? A moze pojawia sie nieproszeni goscie? Tego dowiemy sie juz niedlugo.

*Perspektywa Meli
Nareszcie go zobacze. Tak za nim tesknilam. Moj kochany Matt jest tak nie daleko mnie. Poszlabym do niego teraz ale nie chce mu przeszkadzac w treningu. Wlasnie szykuje sie na sniadanie, bo zaraz przyjdzie po mnie Fabian. Spedzam z nim ostatnio sporo czasu i zaprzyjaznilismy sie. Swietny z niego gosc, bardzo go lubie. Aczkolwiek on nie zastapi mi mojego Amerykanina, co to to nie. Lukasz sie on niego martwi ale nie tak wgl to nie ma kim. Drzyzga to tylko moj dobry znajomy, nikt wiecej. Musze sie wyszykowac zeby zrobic dobre wrazenie, przeciez nie widzielismy sie miesiac. Wlasnie sobie przypomnialam, ze Ziomek ma dla mnie niespodzianke, tylko ze powie mi dopiero po meczu. Ciekawe o co moze chodzic. Moze o jego dziewczyne? Hmm no nie wiem, ciezko sie domyslic. Musze cierpliwie czekac.

*Perspektywa Lukasza
Dzisiaj przed nami bardzo ciezki mecz. Przeciez reprezentacja USA jest jedna z najmocniejszych druzyn, ale my tez mamy swietnych zawodnikow, wiec sobie poradzimy. Dalej martwi mnie to zblizenie Meli i Fabiana, niby moja siostra mi wszystko wyjasnila ale to nie zmienia faktu, ze to nie prowadzi do niczego dobrego. Zreszta dlaczego ja sie tym przejmuje, dzisiaj jeden z wazniejszych meczy i na nim sie musze teraz skupic.

*Perspektywa Matt’a
Nareszcie sie zobaczymy. Nie moge sie kompletnie skupic, musze ja jak najszybciej zobaczyc. Powiedzialem trenerowi, ze musze zadzwonic i poszedlem do szatni. Wyciagnalem telefon i wybralem numer mojej narzeczonej. Po chwili uslyszalem jej piekny glos.
-Hej skarbie.
-Mela kochanie moglabys przyjsc do nas na trening?
-A stalo sie cos?
-Tak, tesknie za tb.
-Ja za tb tez wariacie. Zaraz bede. –rozlaczyla sie, a ja wrocilem do treningu.

*Perspektywa Meli
Dzwonil Matt, skoro chce zebym przyszla to oczywiscie, ze pojde. Musze sie tylko pozegnac z Drzyzga.
-Fabian ja musze juz isc, zobaczymy sie po meczu ok?
-Idziesz do tego swojego kochasia?
-Po pierwsze tak, a po drugie nie nazywaj go tak. Co ci odbilo?
-Nic.-warknal i wyszedl z restauracji. O co moglo mu chodzic? A moze on byl zazdrosny? Niewazne, jestesmy przyjaciolmi, a to z Matt’em jestem zareczona, koniec tematu. A wlasnie musze sie  jeszcze przebrac. Przeciez zobacze sie nie tylko z moim narzeczonym ale tez z Paul’em. Moj przyjaciel lamane na byly chlopak. Im blizej spotkania tym coraz bardziej nie moge sie doczekac.

*Perspektywa Fabiana
Zachowalem sie jak idiota. Tylko dlaczego? Zblizylismy sie z Mela do siebie i byla dla mnie wazna, ale nie zebym sie zakochal czy cos. Natomiast dzisiaj poczulem takie uklucie w sercu jakbym byl zazdrosny.To bez sensu przeciez wiadome, ze nigdy nie bedziemy razem bo ona jest zareczona z tym calym Amerykaninem. Fabian pora sie ogarnac, ten miesiac byl wspanialy, zyskales przyjaciolke i nikogo wiecej,tylko przyjaciolke. Zapamietaj to sobie! A teraz pora sie przygotowywac do meczu. Przeciez trener wystawia cie w pierwszym skladzie nie mozesz go zawiesc. Cala Polska liczy na cb i twoich kolegow, w takiej chwili nie mozesz myslec o jakiejs dziewczynie z pieknym usmiechem. Ahh ten jej usmiech...



Ruszamy z nową historią również o M. Andersonie. Zapraszamy! :D 
http://dziesiec-razy-trudniej.blogspot.com/2015/08/prolog.html

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 19

*Dzien nastepny
*Perspektywa Lukasza
Dzisiaj mamy dzien wolny. Tak sie z tego ciesze,  bede mogl odpoczac po podrozy. Mela jeszcze spi, wiec ja tez moge tylko w tym problem, ze mi sie nie chce.  Ehh. Pojde cos zjesc do hotelowej restauracji. Poczulem wibracje w kieszeni bluzy. O matko to ktorys z rodzicow.
-Tak slucham.
-Ciesze sie, ze sluchasz bo mam ci duzo do powiedzenia. Po pierwsze jako,  ze jestes dorosly nie zwalnia cie wcale z kontaktow z rodzicami i moglbys dac chociaz jakis znak, ze zyjesz, i wszystko u was w porzadku. To dotyczy tez Amelki.
-Tak mamo, wiem.
-Nie przerywaj jak mowie.
-Przepraszam.
-Obiecales tez, ze nas odwiedzisz jak wrocisz do Polski. Kiedy to ma nastapic?
-Wczoraj przyjechalismy, wiec moze dzisiaj wieczorem.
-Dobrze, w takim razie czekamy na was z ojcem. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Masakra i ona sie jeszcze dziwi, ze sie z nia nie kontaktujemy. Nawet nie zauwazylem, ze jestem juz w restauracji, wiec pora cos przekasic.

*Perspektywa Meli
Moglabym sobie jeszcze spac ale dzwonek do drzwi wyrwal mnie ze snu. Czy ludzie cierpia na bezsennosc czy co ? Przeciez normalny czlowiek o tej porze nie jest jeszcze na nogach. Otworzylam drzwi.
-Witam spiocha.-powiedzial usmiechniety Fabian.
-O hej Fabian. Co tak wczesnie?
-Wczesnie? Jest godzina 10:30. –zasmial sie. Popatrzylam na zegarek wiszacy w korytarzu pokoju. Faktycznie, czyli to znaczy, ze ja tak dlugo spalam.
-Moze masz ochote na spacer?
-Niby czym?
-No jak spacer to chyba na piechote. Amelia obudz sie.-zaczelismy sie smiac.
-Wybacz . Zaraz bede gotowa.Tylko, ze ja nie jadlam sniadania.
-Zaden problem w hotelu jest dobra restauracja.
-A no to ok. Wejdz, rozgosc sie w salonie. –zaprosilam mojego goscia i poszlam sie szykowac.

*Pol godziny pozniej
*Perspektywa Lukasza
Slysze jakies glosne smiechy, ciekawe kto to. Patrze w strone wejscia i kogo widze? Oczywscie moja siostre z Fabianem. To tak teskni. Ehh.Musze jej powiedziec, ze jedziemy dzisiaj do rodzicow.
-Hej wam.
-O czesc Lukasz.-powiedzieli razem zaprzestajac sie smiac.
-Mloda wiesz, ze dzisiaj mamy jechac do rodzicow?
-To dzisiaj? –byla wyraznie zdziwiona.
-Tak za godzine wyjezdzamy.
-Przeciez ty nie masz tu samochodu.
-Ale ja mam zawioze was.-zaoferowal Fabian.
-No nie wiem.
-Ale ja wiem, Fabian nas zawiezie i pojedzie z nami. –wtracila moja siostra.
-No to niech bedzie. Badzcie za godzine gotowi.
-Ok .-powiedzieli i poszli znalezc stolik.
Co sie dzieje z moja siostra? Zawsze lubila Fabiana, swietnie sie razem dogadywali, ale jeszcze wczoraj narzekala, ze bedzie jej strasznie smutno bez Matt’a. Hmm dziwne, a nawet bardzo dziwne. Zreszta nie bede teraz nad tym myslal, dokoncze sniadanie i pojde pobiegac. Teraz musze szukac klubu bo to w tej chwili priorytet , a Mela jest dorosla wiec chyba wie co robi. Mam nadzieje.

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 18

*Kilka godzin pozniej
*Perspektywa Amelii
Wlasnie dojezdzamy do Spaly, gdzie siatkarze reprezentacji beda mieli zgrupowanie. Ustalilam z Lukaszem, ze bedziemy razem w pokoju hotelowym. Moze i dobrze,nie chcialabym byc sama. Szczegolnie w miejscu, w ktorym jestem po raz pierwszy. Nagle poczulam wibracje w kieszeni kurtki. Hmm  wiadomosc od nieznanego numeru. W tej chwili nie wiedzialam co mam robic. Otrzasnelam sie i przeczytalam sms’a. To co tam bylo napisane, przerazilo mnie i to bardzo. Jego tresc brzmiala tak: ‘’Pozalujesz tego co zrobilas, nigdy ci tego nie daruje. Zobaczysz kiedys sie spotkamy ale to spotkanie nie bedzie nalezalo do milych.’’ Od zawsze zdawalam sobie sprawe, ze spotkam ludzi, ktorzy mnie beda nienawidzic i, ze moje zycie nie bedze uslane rozami. Tylko , ze takiego czegos nawet w koszmarach bym sie nie spodziewala. Powinnam o tym komus powiedziec, no ale komu? Lukasza nie chce martwic bo on ma swoje sprawy i problemy, rodzicom tez nie, bo jak zwykle powiedza, ze jestem dorosla osoba i sama musze sobie radzic. Zostaje Matt, ale on jest w Stanach i napewno tu nie przyleci, wiec faktycznie zostaje z tym tylko ja. Poszlabym na policje bo to podchodzi pod grozby, a takie cos jest karalne. Z drugiej strony moze to pogorszyc sprawe, wiec zapomne o tym i skupie sie na wazniejszych rzeczach.

*Perspektywa Lukasza
Nareszcie w Polsce, teraz musze sie wziasc do pracy i pokazac sie nowemu trenerowi reprezentacji. Jesli chodzi o klub szukam i chyba zdecyduje sie na gre w tym kraju. Przeciez jesli sie nie uda to zawsze moge znowu wyjechac. Nawet nie zauwazylem kiedy dojechalismy przed hotel, w ktroym bedziemy mieszkac przez najblizszy czas.
-Witam rodzenstwo Zygadlo!-uslyszalem znajomy glos gdy wysiadlem z Mela z taksowki.
-Siema Fabian. – odpowiedzielismy razem z siostra.
-Ziomek jestes gotowy na niezly wycisk.
-Z toba zawsze. Uwielbiam te nasze rywalizacje. –wybuchnelismy smiechem.
-A jak tam u ciebie Mela?-zwrocil sie w kierunku mojej siostry.
-U mnie wszystko w porzadku .-zachowywala sie dziwnie. Cos sie musialo stac, tylko co? Skoro to cos powaznego napewno mi powie. Wystarczy czekac.
-To my pojdziemy sie rozpakowac, pozniej sie zobaczymy.
-W takim razie do zobaczenia.-pozegnalismy sie i weszlismy do hotelu.

*Perspektywa Matt’a
Strasznie tesknie za Amelia. No ale coz takie zycie siatkarza. W domu czekaly na mnie same dobre wiesci. Mama mowila, ze z tata jest juz coraz lepiej. Ulzylo mi. Obiecalem jej, ze odwiedze jeszcze dzisiaj ojca. Tak sie ciesze, ze go zobacze juz w lepszym stanie niz ostatnim razem.

Godzina 1.00 w nocy
*Perspektywa Meli
Przez tego glupiego sms’a nie moge spac. Przyznam jestem troche przerazona. A jesli ta dziewczyna wie gdzie sie wlasnie znajduje i tylko czeka. To juz przesada. Nie powiedzialam o tym nikomu i dlatego mecze sie podwojnie. Lukasz sie chyba domyslil, ze cos jest nie tak, bo zachowuje sie inaczej. No trudno pojde po sluchawki i moze zasne przy muzyce.

*Narrator
Amelia lezala tak na swoim lozku i sluchala melodi wyplywajacych ze sluchawek. Nie wiedziala kto wyslal jej ta wiadomosc, ale wiedziala, ze ta osoba nie ma dobrych zamiarow...

poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 17

*Godzina 16
*Perspektywa Meli
Wlasnie skonczylam sie pakowac. Za dwie godziny mamy samolot do Polski, ale za 10 minut wyjezdzamy zeby tam zdazyc dojechac. Dzisiejszy wypad do nalesnikarni to byly jedne z lepszych chwil jakie spedzilam z Matt’em. Na dodatek oswiadczyl mi sie no i sie zgodzilam. Jaka jestem szczesliwa. Wystraszylam sie gdy czyjes rece zaczely mnie obejmowac, ale po chwili poznalam ich wlasciciela.
-Gotowa juz? -zapytal, ten jego cieply glos zawsze powoduje u mnie dreszcze.
-Niestety tak. –zlapal moja podbrodek i uniosl do gory.
-Kochanie za miesiac sie znow zobaczymy, minie szybko zobaczysz.
-Wcale tak szybko nie minie. –zrobilam smutna mine.
-Ej nie smucimy sie, obiecuje, ze codziennie bedziemy w kontakcie.
-Przeciez dobrze wiesz, ze w Polsce bedziecie jakis tydzien, a pozniej znowu wyjezdzacie.
-Nie zapominaj, ze w sierpniu znowu przyjedziemy na mistrzostwa.
-To bedzie za jakies 2 i pol miesiaca. –chwycil moja dlon i przylozyl do swojej klatki piersiowej.
-Ale dobrze wiesz,  ze zawsze bedziesz przy mnie wlasnie tutaj .- przesunal swoja reke bardziej w lewa strone.
-Ja te...-nie dane mi bylo dokonczyc poniewaz jego wargi znalazy sie na moich. Kochalam te momenty, czulam sie jakby swiat przestal istniec i liczylismy sie tylko my. Po chwili oderwalismy sie od siebie i spojrzelismy gleboko w oczy. To chyba jest zbyt piekne zeby bylo prawdziwe.
-Mela pospiesz się.-krzyknal Lukasz z korytarza.
-Chyba musimy sie zbierac .- podsumowal Matt.
-Jedziesz z nami?
-Nie sam musze jeszcze dokonczyc swoje sprawy zwiazane z pakowaniem.
-Szkoda, no coz to pora sie pozegnac.-mialam lzy w oczach na swoje wlasne slowa
-Nie placz, przeciez nie na zawsze.
-No tak.
-To prosze o ten piekny usmiech.-usmiechnelam sie najlepiej jak umialam.
-Dziekuje, a teraz chodz pomoge ci zniesc walizke.- podalam mu ja i wyszlismy z pokoju. Gdy doszlismy do taksowki Lukasz zapakowal nasze bagaze, a przede mna najtrudniejsza rzecz.
-W takim razie zegnaj.
-Nie mow tak jakbysmy sie mieli juz nie zobaczyc powtarzam po raz kolejny.
-No dobrze, wiec do zobaczenia za miesiac.
-Niecaly miesiac.-zachichotalam. Bez zastanowienia wtulilam sie w jego tors.
-Kocham cie.-uslyszalam nad swoja glowa.
-Ja cb tez.-wyswobodzilismy sie z uscisku.
-To do zobaczenia.-powiedzial, gdy wsiadalam do taksowki. Samochod ruszyl, a odleglosc miedzy Matt’em, a mna powiekszala sie z predkoscia swiatla. Z zamyslenia wyrwal mnie moj brat.
-Ja tez bede tesknic za tym miejscem, wiec nie jestes z tym sama.
-Nie rozumiem, przeciez po sezonie reprezentacyjnym tu wrocisz.
-No wlasnie nie.
-Jak to?
-Rozwiazali ze mna umowe.
-Od kiedy wiesz?
-Od wtorku.
-A ty mi dopiero teraz o tym mowisz?
-Jakos nie bylo okazji wczesniej. Bylas taka szczesliwa.-skierowal wzrok na widoki za szyba.
-Nie przejmuj sie poradzimy sobie, pomoge ci cos znalezc.
-Ty? Serio?-zaczal sie glupi smiac jak to zwykle on.
-No wiesz zawsze moge cie jakos zareklamowac.
-Ojj siostrzyczko, dam sobie rady.
-Skoro tak wolisz.
Przez reszte drogi rozmawialismy tak jakby o wszystkim i o niczym. Pograzeni w rozmowie nawet nie zauwazylismy, ze dojechalismy do lotniska. Lukasz zaplacil kierowcy, wzielismy nasze walizki i powedrowalismy na odprawe.
*Pol godziny pozniej
Wlasnie siedze w samolocie. Tak strasznie sie przywiazalam do tego miejsca. Niby nie bylam tu dlugo ale osoby jakie tu poznalam sprawily, ze bede tesknic za tym miastem i  to nawet bardzo. Teraz martwie sie o Lukasza, zzyl sie z tym klubem, gra na wysokim poziomie. Pewnie gdyby nie ta powazna kontuzja dalej by prezentowal sowje umiejetnosci i zostal w Zenicie. Ziomek jest silny i mam nadzieje, ze sobie poradzi. Sam mnie o tym zapewnial. Podroz do ojczyzny, czyli  kolejna dawka emocji. Zobaczymy co przyniesie czas.


sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 16



*Piatek
*Narrator
Zycie  Meli przez ostatnie dni nie uleglo znacznej zmianie oprocz tego, ze coraz mocniej kochala Matt’a, ze wzajemnoscia oczywiscie. Postanowila ,ze jednak bardziej jej sie oplaca skonczyc studia w Polsce,dlatego z tych zrezygnowala. Wlasnie dzisiaj musi rozstac sie z Matt’em na czas zgrupowania. Zobacza sie dopiero za miesiac na meczu USA-Polska. Tylko teraz nasuwa sie pytanie. Czy to spotkanie bedzie nalezalo do przyjemnych? Czy wszystko bedzie szlo po mysli naszych bohaterow? O tym dopiero wszyscy sie przekonamy.

*Perspektywa Meli
Wstalam i popatrzylam na zegarek. 6 rano?! Dopiero?! Hmm cos nie moge spac przez ostatnie dni. To pewnie swiadomosc rozlaki z Matt’em nie pozwala mi snic. No trudno ,pojde do kuchni i zrobie pozytek z mojej przedwczesnej pobudki. Zrobie mojemu braciszkowi sniadanie. Pewnie dziwi was to, ze nie nocuje u Matt’a? Tu was zaskocze, to on spal dzisiaj u mnie. A sniadanie robie tylko dla braciszka bo Anderson obiecal mi wypad do nalesnikarni*.*Jeszcze bardziej go za to kocham. Tylko teraz meczy mnie jeszcze cos innego. W Polsce Matt jest uwielbiany przez dziewczyny. A co jesli powtorzy sie sytuacja z innym Amerykaninem. Z jednej strony mowi, ze mnie kocha i mu wierze ale roznie moze byc. A gdyby tak sie stalo to bym sie chyba zalamala i to tak na dobre. Slysze czyjes kroki , to pewnie moj brat.
-Ooo co to za mila odmiana, moja siostra robi mi sniadanie.
-Wiesz chce sie odwdzieczyc za to, ze mi tak pomagasz .-zrobilam slodkie oczka.
-Te twoje oczka na mnie nie dzialaja, pewnie wstalas wczesniej i nie wiedzialas co robic. Mela, jestem twoim bratem znam cie prawie tak samo dobrze jak ty siebie.-zaczelismy sie smiac.
-Nic sie przed toba nie ukryje, no poprostu nic.
-To co mi gotujesz?
-Jajecznice z grzankami.
-Moglabys zrobic cos bardziej wykwintnego.
-Nie marudz, jak chcesz to zaraz sam sobie cos przygotujesz. szturchnelam go.
-To tak do brata, o ty pozalujesz.- zaczal mnie laskotac, a ja nie moglam sie wyrwac. Tak tesknilam za takimi chwilami z Ziomkiem. Moze to oznacza, ze teraz bedzie juz tylko lepiej? Oby.

*Perspektywa Matt’a
Uslyszalem glosne smiechy dochodzace z innego pokoju, wiec sie obudzilem. Meli przy mnie nie bylo, czyli juz wiem kto sie tak smieje. Poszedlem do kuchni i widzialem wyglupiajace sie rodzenstwo Zygadlo. Wtedy przypomnialem sobie jak ja tak wyglupialem sie z rodzenstwem, kiedy jeszcze bylem w Stanach. Tak strasznie za nimi tesknie. Moze uda mi sie z nimi zobaczyc jeszcze dzisiaj. Bo o 19 mam samolot. Najpierw jednak zabiore Amelie do nalesnikarni. Chcialbym sie jej tam oswiadczyc, zeby podczas mojej nieobecnosci ten pierscionek przypominal Meli o mnie.
-Witam rodzine Zygadlo.
-O hej Matt.
-Hej kotek. –oboje sie w momencie uspokoili, a ja dostalem buziaka od mojej przyszlej narzeczonej.
-To jak gotowa na wyjazd?
-Jaki wyjazd ?-Ziomek zapytal zdziwiony.
-To Mela ci nie powiedziala? Jedziemy do najlepszej nalesnikarni w kraju.
-Aaa to dlatego taka szczesliwa od rana. –zaczelismy sie smiac.
-Daj mi 10 minut .
-Ciesz sie, ze u niej 10 minut, to naprawde 10 minut, a nie tak jak u niektorych godzine. –dodal Lukasz idac do swojego pokoju.

*Perspektywa Lukasza
Tak swietnie sie bawilismy z Mela. Teraz kiedy wrocimy do Polski tak moze byc codziennie. A wlasnie dzisiaj o 18, mamy samolot do kraju. Gadalem z rodzicami i odwiedza nas jutro. Trzeba bedzie im o wszystkim opowiedziec, szczegolnie o tym co dzialo sie z ich corka. Bedzie dluga rozmowa cos czuje. No i zapomnialbym, rozwiazali ze mna kontrakt. Nikomu jeszcze o tym nie mowilem, ale sie dowiedza kiedys w przyszlosci. Gadalem z Igla i mowil zebym poszukal klubu w Polsce, chyba trzeba tak zrobic. To mogloby byc najlepsze rozwiazanie.

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 15

*Dzien kolejny
*Perspektywa Lukasza
Wygralismy wczorajszy mecz i jestesmy mistrzami Rosji. Moja siostra zaraz jak wrocilem doslownie pobiegla do Matt’a. Po meczu przypadkiem podsluchalem jego rozmowe telefoniczna. To wlasnie z niej wywnioskowalem, ze sa razem. Bo tak sie sklada, ze moja siostrzyczka nie raczyla mnie poinformowac. Ja o Agnieszce powiedzialem jej jako pierwszej. Ehh co ja z ta Mela mam. Za niedlugo wracamy do Polski, ciekawe jak bedzie sie trzymala przez ten  czas rozlaki z Andersonem. Uwielbiam zgrupowania reprezentacji, wtedy spotykamy sie wszyscy razem. Jest nam strasznie wesolo, szczegolnie z Igla i Winiarem. Najdziwniejsze jednak jest to, ze trener po meczu powiedzial, ze musimy na tygodniu powaznie porozmawiac. Nie wiem o co mu moze chodzic.

*Perspektywa Matt’a
Zaraz jak wrocilem z meczu,zadzwonilem po Mele.Tak strasznie sie za nia stesknilem. Dziwne prawda przeciez to tylko 3 godziny, a dla mnie to wiecznosc. Pomyslec, ze jeszcze kilka dni temu sie nie nawidzilismy i uwazalismy sie za zakochanych w sobie bufonow. Skad to wiem? Amelia  powiedziala mi ,ze tak o mnie myslala. Spedzilismy razem cudowna noc , w koncu zdobylem z druzyna mistrzostwo, wiec bylo co swietowac. Postanowilem , ze zrobie jej sniadanie, ostatnim razem sie nie udalo, wiec mam nadzieje, ze dzisiaj nikt nam nie przeszkodzi.
-Witaj kotus . –przytulial mnie i nagrodzila calusem. Jak ja ja kocham.
-Witam moja ksiezniczke. Usiadz. Przygotowalem ci sniadanie. Twoje ulubione nalesniki z owocami .-usmiechnalem sie i postawilem przed nia talerz.
-Dziekuje, ale wiesz, ze nie musiales.
-Cii , nie psuj tej chwili .-zaczela sie smiac.
-Chyba jednak musze.Kiedy wyjezdzasz na zgrupowanie do Stanow? –moglem sie spodziewac, ze o to zapyta.
-W ten piatek. Chcialbym zebys pojechala ze mna ale nie moge Cie wziasc ze soba. Prosba, a raczej rozkaz trenera.
-Wiem o tym , dlatego ja wracam z Lukaszem do Polski. Lukasz ma tam mieszkanie wiec nie bede sama.
-A moze pojdziemy dzisiaj do kina? Taki piekny dzien nie moze sie zmarnowac.
-Z ogromna przyjemnoscia. –usmiechnela sie i zlaczyla nasze wargi w pocalunku.

*Perspektywa Meli
Matt zaprosil mnie do kina, czuje, ze to bedzie kolejny wspanialy dzien. Tak strasznie sie ciesze, ze nareszcie mi sie uklada. Tylko ,ze jak to mowia : ‘’nie chwal dnia ,przed zachodem slonca ‘’ .Naprawde bardzo powaznie podchodze do tego zwiazku, to nie jest to samo co z Paul’em . Ja czuje, ze to cos o wiele powazniejszego i trwalszego. Czy umialabym mu wybaczyc zdrade? Tego nie wiem i mam nadzieje, ze nie bede sie musiala dowiadywac. Z jednej strony ciesze sie , ze wracam do Polski , tesknie za tym krajem. A koledzy Lukasza z reprezentacji to cudowni ludzie, nigdy nie jest z nimi nudno. Najlepiej dogaduje sie z Fabianem. Moze to dlatego, ze jestesmy prawie w tym samym wieku. Bede musiala tez odwiedzic rodzicow bo im to wczoraj obiecalam. Oberwalo mi sie podczas rozmowy za to, ze nie dawalam znaku zycia i wyjechalam nic im nie mowiac. Myslalam, ze Lukasz to zrobi. A zreszta niewazne.  Jeszcze musze zadzwonic do Paul’a i zapytac jak im poszlo. Kibicuje Asseco, maja swietny zespol, no i Lotman’a, mojego przyjaciela na dobre i na zle. Ciekawe czy dalej tam pracuje ta cala Aska, z tego co wiem Paul z nia zerwal bo podrywala kazdego, bedac z Paul’em. Dobrze zrobil, popieram go. Jest jeszcze kwestia pogody. Licze na to, ze w Polsce jest o wiele cieplej niz tu. Tutejsze temperatury zaczynaja doprowadzac mnie do szalu. Wlasnie jestesmy w drodze do kina. Nie wiem na jaki film jedziemy, Matt powiedzial, ze to niespodzianka. Kochany moj. Czy moglabym sobie wyobrazic lepszego kandydata na miejsce milosci mojego zycia? Szczerze? Watpie w to. 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 14

*Dzien kolejny
*Perspektywa Matt’a
Nareszcie wiem co czuje. Kocham ja. Wczorajszy wieczor byl jednym z najlepszych w moim zyciu. Mela poszla sie ubrac, a ja postanowilem zrobic dla nas sniadanie.
-Co tu tak ladnie pachnie? – uslyszalem jej glos za swoimi plecami. Odwrocilem sie i obdarzylem ja pocalunkiem.
-Chcialem zrobic mojej ukochanej sniadanie.
-Ooo jak slodko. – jeszcze bardziej wtulila sie w moje ramiona. O kurde, zapomnialbym, przeciez tak naprawde nie zapytalem ja o tak wazna rzecz.Glupi ja.Ujalem jej dlonie, stanalem naprzeciw niej.
-Czy ty Amelio zostaniesz moja dziewczyna?
-Oczywiscie, ze tak.-zlaczyla nasze wargi ale nagle rozbrzmiala znana mi melodia.To moj telefon.

*Perspektywa Meli
Bylo tak pieknie ale nie bo musial zadzwonic telefon. Matt wyszedl z kuchni, czyli to musi byc cos powaznego. Postanowilam, ze dowiem sie kto dzownil jak tylko wroci.

*5 minut pozniej
Nareszcie jest .
-Kto dzwonil? -zapytalam odrazu gdy go ujrzalam.
-Trener, przypomnial mi, ze za godzine jest zbiorka przedmeczowa.
-To Ty nie pamietasz o takich rzeczach?-zdziwilo mnie to.
-Wiesz po tej calej sytuacji z ojcem, nie myslalem za bardzo o tym. Pozniej jeszcze pojawilas sie Ty i no sama rozumiesz. –usmiechnal sie delikatnie.
-Pewnie,ze rozumiem. To znaczy, ze Lukasz tez za chwile bedzie wyjezdzal na hale. W takim razie musze juz isc bo nie mam przy sobie kluczy do mieszkania. Zobaczymy sie po meczu.-ucalowalam go i skierowalam sie w strone drzwi.
-Bede tesknil.
-Ja tez bede. –odpowiedzialam i wyszlam. Hmm dlaczego ja sie decyduje na ciagle spacery? Przynajmniej wyjdzie mi to na zdrowie. Co prawda do Matt’a mam jakies pol godziny drogi,taki dystans moge przejsc, ale na uczelnie mam okolo 2 godziny. Zamiast jak normalny czlowiek, pozyczyc od brata samochod lub jechac autobusem to taki kawal drogi pokonuje na piechote. Chyba pora to zmienic. Poczulam wibracje w kieszeni.
-O hej Paul.-przywitalam sie
-Hej Mela,  jak tam zalatwilas to co mialas zalatwic? Wiesz mialem jeszcze wczoraj zadzwonic ale nie chcialem ci przeszkadzac. –kochany Paul .
-No to pewnie.
-Opowiadaj, co z Matt’em. –jaki ciekawski sie zrobil .
-A skad wiesz , ze chodzi o Matt’a?
-Kazdy glupi by sie domyslil, skoro podczas rozmowy o nim wybieglas,tlumaczac, ze masz cos do zalatwienia.
-Madry Paul.-zaczelam sie smiac. –Jestesmy razem.
-Wiedzialem, ze tak bedzie. Gratuluje. Wiesz , ze za ponad miesiac Polska bedzie grala z USA w Katowicach?
-Serio?  Strasznie sie ciesze, musze poprosic Lukasza o bilety. A Resovia jak tam?
-Gramy  dzisiaj i jutro mecz finalowy ze Skra, jak przegramy to bedziemy mieli tytul wicemistrza.
-To i tak dobrze, ale znajac wasze mozliwosci mozecie sie bardziej postarac, a nie odrazu zakladac, ze przegracie.
-Nikt tak nie zaklada ja tylko mowie. W sobote mamy zgrupowanie w Stanach i bedziemy sie przygotowywac do Ligi Swiatowej, wiec nie bedziesz sie przez ten czas spotykala z Matt’em. –zaczal sie glupio smiac.
-Zabawne  Paul, zabawne.
-Dobra ja juz koncze bo ide na zbiorke przedmeczowa. To paa.
-Powodzenia Lotman.
-Nie dziekuje Zygadlo.

Rozlaczyl sie, a ja wlasnie wchodzilam do mieszkania. Lukasz krzatal sie po pokojach zapewne czegos szukajac. Ahh ten moj braciszek. No nic ide do siebie, musze zadzwonic do rodzicow bo im obiecalam no i oczywiscie zapomnialam, moga byc zli  ale co tam dorosla jestem. A po drugie nie moja wina, ze tyle sie dzialo. No dobra moze troche i moja.

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 13

Kilka dni pozniej (piatek)
*Narrator
W zyciu Meli nie dzialo sie nic niezwyklego przez te kilka dni. Chodzila na uczelnie, pomagala bratu, spotykala sie ze swoja nowa kolezanka. Aczkolwiek jedna rzecz, a raczej osoba nie dawala jej spokoju ...Matt.Dzwonila, odwiedzala jego mieszkanie i za kazdym razie nikt nie otwieral, z telefonem bylo tak samo. Czy dziewczyna znowu go znienawidzi? A moze jej uczucie sie wzmocni?

*Perspektywa  Meli
Nie odbiera moich telefonow, udaje, ze nie ma go w domu, wgl nie raczy dac jakiegos znaku zycia. Pytalam Lukasza czy wszystko z Matt’em w porzadku, a on tak spokojnie mowil, ze raczej tak. Rozumiem moze byc na mnie zly za to co zrobilam, ale zeby az przez tyle dni, nie odezwac sie ani slowem. Co za gbur o pieknym usmiechu. Zaraz wroc sam gbur, co ja gadam. Ja staram sie, probuje naprawic nasze relacje, a on nawet mi w tym nie pomaga. Na dodatek wszystko pogarsza.
-Mela ktos do cb!-uslyszalam glos Lukasza. Moze to Blanka. Zapomnialam wam powiedziec to dziewczyna, z ktora chodze na zajecia, lubie ja. Bardzo fajna z niej kolezanka. Niestety jak to w moim zyciu bywa rozczarowanie za rozczarowaniem. Wiem zaczynam sie powtarzac.
-Hej Amelia . –powiedzial. Tylko, ze ja jak to ja nie potrafie trzymac nerwow na wodzy i zaczelam krzyczec.
-Co ty sobie myslisz, ze przez tyle dni bedziesz mnie unikal i nie odbieral moich telefonow. No a teraz nagle przychodzisz i co? Czego chcesz zebym na kolanach ci dziekowala, ze mnie raczyles odwiedzic. Idz stad, nie chce cie widziec! – on odwrocil sie i wybiegl . Nie powiem ale moje slowa mnie zabolaly. Dziwne prawda ? Musze pogadac z Paul’em, on na pewno powie mi co mam robic. Nie chce prosic o to Lukasza, on ma teraz swoja dziewczyne, przedstawil mi ja we wtorek, calkiem fajna . Mam tylko nadzieje, ze nie skrzywdzi  mojego brata.
-Siema! Co tam u Cb?- uslyszalam jego wesoly glos.
-Jak to u mnie, problemy i jeszcze raz problemy .
-Matt?
-Strzal w dziesiatke. Gratuluje zwyciezcy!- probowalam to obrocic w zart, ale nie pomoglo mi to wgl.
-Mow co tym razem.
-Wiesz po tym naszym pocalunku,  nie odezwal sie do mnie ani razu,  jak szlam do niego to nikt nie otwieral. W skrocie unikal mnie. A dzisiaj jak gdyby nigdy nic przychodzi, tak poprostu.
-A ty wiesz, ze on w niedziele wieczorem pojechal do rodzicow do USA bo z jego tata bylo cos nie tak?-zamurowalo mnie.
-Mela? Jestes tam ?
-Jestem, jestem. Wiesz musze cos zalatwic . Zadzwonie pozniej okey?
-Nie musisz, chyba nawet wiem o co chodzi. To paa.
Ubralam buty , kurtke i pobieglam do Matt’a. Tak strasznie mi glupio, nie wiedzialam o jego tacie. Musze go przeprosic.

*Perpsektywa Matt’a
No dobra, moze to byl blad , ze nic jej nie powiedzialem , ale to nie powod zeby mnie tak traktowac , na dodatek po tym co sie miedzy nami stalo .Wszedlem do domu i zaczalem sie rozpakowywac. Musialem wziasc ze soba walizke bo przeciez potrzebowalem czegos na przebranie, nie bede chodzil przez kilka dni w tym samym. Poszedlem do lazienki i wlozylem moje ciuchy do kosza na pranie. Uslyszalem dzwonek do drzwi . Otworzylem , a w nich stala Mela . Poczulem wtedy jakies dziwne cieplo wewnatrz mnie.
-Wiem , ze nie chcesz mnie pewnie widziec, ale chcialam cie za to wszystko przeprosic. Za to , ze ucieklam i , ze nakrzyczalam , naprawde gdybym wiedziala o twoim tacie , zareagowalabym inaczej . Wybacz, jestem idiotka.
-Nie jestes. Powinienem byl ci powiedziec o co chodzi.Tylko ,ze to stalo sie tak nagle.
-To nie twoja wina, na twoim miejscu pewno postapilabym tak samo.

*Perpspektywa Meli
Po moich slowach jego umiesnione ramiona objely mnie i przyciagnely do niego jak magnes. Czulam sie w nich taka bezbronna.
-Sluchaj chyba musimy pogadac jeszcze o jednej sprawie. – jego glos, spowodowal  u mnie gesia skorke.
-O jakiej?
-Ty chyba dobrze wiesz . –Popatrzyl na mnie i momentalnie jego usta znalazly sie na moich. Chyba juz znam odpowiedz na moje pytanie. Tak, ja Amelia Zygadlo zakochalam sie w osobniku imieniem Matt. Mam tylko nadzieje, ze on czuje to samo, a nie, zeby sie okazalo, ze mnie tylko wykorzysta i zostawi. Calowalismy sie tak az znalezlismy lozko w sypialni. Przerwalismy nasz pocalunek tylko wtedy kiedy brakowalo nam powietrza lub pozbywalismy sie gornej czesci odziezy .
*10 minut pozniej
Tym razem nie ucieklam, dalam sie poniesc uczuciu .  Jestem taka szczesliwa, kiedy on jest przy mnie. Wlasnie  wyszlam z pokoju czystosci, a  teraz poszedl tam Matt, obdarowujac mnie  po drodze  calusem. Czy moze byc jeszcze lepiej niz teraz? No chyba raczej nie. 

niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 12

*Perspektywa Meli
W koncu nie wytrzymalam i przylgnelam do niego cialem, on o dziwo odwzajemnil uscisk. Stalismy tak przytuleni, a ja odwazylam sie odezwac .
-Przepraszam, przepraszam za swoje zachowanie.
-Cii, nie przejmuj sie tym teraz.- jego glos spowodowal ciarki na moim ciele.Tak dawno moje uszy go nie slyszaly.
Popatrzylam na niego, nasze twarze dzielily milimetry. Zrobilam pierwszy krok, chociaz moj rozum sie stanowczo przed tym bronil. Zlaczylam nasze wargi. Jego dlonie bladzily po moich plecach, natomiast ja swoje wplotlam w jego krotkie wlosy. Weszlismy do mieszkania dalej sie calujac, jego kroki kierowaly nas do sypialni. Czulam sie niesamowicie, Matt zaczal sciagac moja koszulke, ale ja wtedy wyrwalam sie z jego objec i ucieklam wolajac ‘’przepraszam’’, zostawiajac go oszolomionego. Bieglam tak az w koncu bylam daleko od bloku, w ktorym mieszkal. Mam mieszane uczucia, moje serce mowilo, zrob to, a rozum przeciez mialas sie z nim tylko pogodzic, a nie isc do lozka. Juz sama nie wiem dlaczego posluchalam tego drugiego. Zawsze jak bylam w jego poblizu czulam sie tak inaczej, a dzisiaj mialam dreszcze na calym ciele. Moze tak naprawde ja cos do niego czuje, ale staram sie to uczucie zagluszyc. Wiem jedno to wszystko jest straszliwie skomplikowane.

*Perspektywa Matt’a
Uciekla, co ja mam o tym myslec. Nie powiem, troche zabolalo. Moze Paul mial racje, moze ja cos czuje do Meli. No bo gdyby tak nie bylo napewno nie doszlo by to tych sytuacji. Musze sie dowiedziec jakim uczuciem darze Amelie i czy to jest prawdziwe,  czy tylko chwilowe. Tylko jak? Przeciez nie pojde do niej i poprosze zeby mnie pocalowala bo chce wiedziec  co do niej czuje. Glupota. Trzeba jednak przyznac, ze ten pocalunek byl cudowny, nie spodziewalem sie jej u mnie, nie po tym jak sie poklocilismy, a tu taka mila niespodzianka. Nagle poczulem jak moj telefon wibruje.
-Mama? Co sie stalo? –bylem zdziwiony jej telefonem.
-Z twoim tata jest kiepsko, dalbys rade przyjechac na kilka dni do nas do Stanow?-strasznie plakala.
-Zadzwonie do trenera i dam ci znac.
-Dobrze synku.
Zszokowala mnie tym. Ciezko bedzie wyblagac ten wyjazd ale to jest powazna sytuacja. Musze przynajmniej sprobowac.

*Perspektywa Lukasza
Mela wlasnie wrocila do domu. Za kazdym razem kiedy chce z nia o czyms porozmawiac, zawsze jest jakas nieobecna. A dzisiaj mam szczegolny powod. Podszedlem do drzwi jej pokoju i uslyszalem Paul’a. Czyzbym cos przegapil? Hmm, pojde moze lepiej pobiegac, dobrze mi to zrobi.

*Perspektywa Meli
 Wlaczylam laptopa i odrazu zadzwonil Paul.
-Hej przyjaciolko. Jednak postanowilem zadzwonic dzisiaj. –mowil usmiechniety, nie to co ja.
-Hej.
-Co sie dzieje? Jestes jakas przybita.- przeklety Skype, musial w kamerze widziec moja twarz.
-Masz duzo czasu na rozmowe?
-Dla ciebie cale zycie. –zaczal sie podlizywac, cwaniak.
-Chodzi o to, ze poszlam sie dzisiaj pogodzic z Matt’em. Zapewne znasz nasza sytuacje.-pokiwal glowa.-Tylko, ze zamiast rozmawiac zaczelismy sie calowac i o maly wlos nie doszlo by do czegos wiecej, ale ucieklam.To wszystko przez ten glupi rozum, ktory tak jakby krzyczal ‘przestan,przestan’. A teraz juz kompletnie nie wiem jakie sa moje uczucia do niego. Czulam sie wspaniale ale moze to byc przeciez tylko zludzenie.
-Powinnas sluchac serca, ono wie o wiele wiecej.
-A ty co tak nagle zmadrzales w tych sprawach?
-Niko mi pomaga, ucze sie od niego.-zaczelismy sie smiac, jak za dawnych lat.
-Wiedzialam, ze sam bys na to nie wpadl.
-Ejj! Dobra niewazne. W kazdym razie  nie powinnas go teraz unikac tylko pojsc i wyjasnic  sobie to co sie wydarzylo.
-Paul, dziekuje ci, tesknilam za tymi naszymi rozmowami.
-Nawet nie wiesz jak ja tesknilem.
-Wiesz  jestem zmeczona dzisiejszym dniem. Uslyszymy sie jutro?
-Oczywiscie. W takim razie kolorowych snow.
Rozlaczylam sie. Moze on mial racje powinnam zaczac kierowac sie sercem. Ehh trudna decyzja. A teraz musze juz isc spac bo jutro pierwszy dzien na uczelni, zostalo mie jeszcze 2 miesiace studiowania. Nareszczcie zaczne pracowac. Dobranoc swiecie, zobaczmy sie jutro.

*Perspektywa Matt’a
Trener pozwolil mi wyjechac do USA. Powiedzial, ze to zbyt powazna sytuacja zebym byl teraz zdala od rodziny. Za godzine mam samolot. Wyjade tak bez pozegniania no ale coz przeciez to jest moj ojciec, musze byc przy nim i znalezc sie tam jak najszybciej sie da. Tylko dlaczego akurat teraz to sie musialo stac? Za duzo sytuacji jak na jeden dzien. Jade na lotnisko, bo inaczej nie zdaze i spoznie sie na lot, a tego bym nie chcial.


sobota, 3 stycznia 2015

Rozdzial 11

*Kilka dni pozniej (niedziela)
*Narrator
Amelia odkad obiecala sobie, ze zmieni swoje zycie, zrobila bardzo wiele w tym kierunku. Pierwsza rzecza byly zakupy.Do tej pory chodzila ciagle w spodniach i  koszulkach. Kolory tych ubran zawsze byly ponure. Teraz jej szafe wypelnialy kolorowe sukienki, spodnice, pastelowe spodnie, koszule i mnostwo innych barwnych ubran. Wybrala sie rowniez do fryzjera, jej do tej pory brazowe wlosy, zmienily sie na ombre koloru blond. Zakupila ksiazki potrzebne jej na uczelnie. Uczyla sie jezyka rosyjskiego, chociaz nie musiala bo prawie wszedzie poslugiwali sie tez angielskim, ktory umiala perfekcyjnie. Przeprosila brata za swoje zachowanie. Ciagle byla usmiechnieta i wesola. Tylko czy mozna powiedziec, ze stala sie taka jak kiedys, pelna zycia i nie posiadajaca problemow? Tego nikt nie wie.

*Perspektywa Meli
Zmienilam sie i czuje sie z tym lepiej. Postanowilam, ze musze jeszcze przeprowadzic 2 wazne rozmowy i jedna z nich przeprowadze wlasnie teraz.
-Slucham.-uslyszalam jego glos , za ktorym tak tesknilam.
-Hej Paul. Chcialabym pogadac. Masz chwile?
-No pewnie, a co sie dzieje? – zapytal z troska.
-Musze Ci cos powiedziec i blagam nie przerywaj mi.–zasmial sie.
-Chodzi o, ze chce cie przeprosic.Wiem , ze powinnam z tb porozmawiac i wyjasnic sobie to wszystko ale w tamtej chwili nie potrafilam. Mam nadzieje, ze rozumiesz.Tesknie za tb, a szczegolnie za nasza przyjaznia.Wiem, ze ten zwiazek to byl blad i ty napewno tez sobie z tego zdajesz sprawe. To bylo zwykle zauroczenie.Tak bardzo chcialabym zebysmy odbudowali nasza przyjazn.Prosze powiedz cos.
-Mela dobrze wiesz, ze strasznie mi glupio za to co sie stalo ale tez strasznie za tb tesknie. Nasza przyjazn to najlepsze co mnie soptkalo w zyciu. –dzieki jego slowom poczulam cieplo od srodka.
-To co przyjazn na zawsze?
-Oczywiscie, innego wyjscia nie widze.
-Tak strasznie sie ciesze, moj przyjacielu.
-Ja tez przyjaciolko,ja tez.
-Musze juz konczyc moze uslyszymy sie pozniej?
-Pozniej mam trening ale jutro zadzwonie na Skype to pogadamy, co ty na to?
-Dobry pomysl, wiec udanego treningu,paa.
-Dzieki, paa Mela.
 Teraz zostala mi juz tylko jedna rozmowa. Zapewne domyslacie sie z kim.

*Perspektywa Paul’a
Jestem najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie. Znowu mam przyjaciolke w osobie Meli. Wszystko pwoli wroci do normy, zostaje jeszcze kwestia Aski. Zaprosilem ja dzisiaj zeby zrobic to co planowalem, mialem uczynic to wczesniej ale nie umialem.Sam nie wiem dlaczego, przeciez jej nie kocham. Kolejny zwiazek, w ktorym nie bylo prawdziwej milosci. Dzisiaj pozbawie Aske zludzen. Wlasnie uslyszalem dzwonek do drzwi. Otworzylem je i stala tam moja dziewczyna.
-Hej kotek .-powiedziala i chciala mnie przytulic ale ja odepchnalem.
-Cos nie tak?-zapytala.
-Musimy zakonczyc nasz zwiazek, ja juz nic do cb nie czuje. Musialem  to powiedziec bo nie chcialem Cie oszukiwac.
-To tak stawiasz sprawe. Dobrze niech bedzie.Ja wiem, ze ta twoja cala Amelia ma cos z tym wspolnego.Zobaczysz jeszcze obydwoje pozalujecie tego co zrobiles.-wyszla trzaskajac drzwiami.
Niech sobie mowi co chce, nie obchodzi mnie to. Nic nie zepsuje mi dzisiejszego wspanialego dnia.

*Perspektywa Meli
Wyszykowalam sie. Musialam wygladac jak  najlepiej podczas tej rozmowy. Powiedzialam Lukaszowi, ze wychodze i udalam sie w strone wyjscia. Idac, ukladalam sobie w glowie co mam mu powiedziec. To nie bedzie latwa rozmowa taka jak z Paul’em chociaz bardzo bym chciala. A co jesli znowu sie poklocimy? Nie bede mogla wtedy zaczac wszystkiego od nowa. Przeciez ten konfilkt miedzy nami to w wiekszosci moja wina, wiec musze dopilnowac zeby to naprawic. Nie myslcie sobie, ze cos do niego czuje, poprostu nie chce zaczynac czegos od nowa wiedzac, ze nie pogodzilam sie z nim.Wlasnie stoje przed drzwiami do jego mieszkania. Oby sie wszystko udalo. Ta rozmowa jest dla mnie bardzo wazna. Ehh nawet sie nie obejrzalam jak moja reka nacisnela na dzwonek. Moim oczom ukazal sie wysoki brunet. A ja odplynelam patrzac w jego blekitne oczy, jak ja dam rade cokolwiek powiedziec ... 

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdzial 10

*Dzien nastepny 
*Perspektywa Meli
Matt wyszedl zaraz po pocalunku i juz go nie widzialam. Jakas czastka mnie szaleje z tego powodu ze szczescia, natomiast inna ma wyrzuty sumienia. Moze powinnam z nim to wyjasnic. W koncu byl pijany, w takim stanie robi sie rozne rzeczy. Mela daj sobie spokoj, co sie z tb dzieje?! Bronisz chlopaka, ktorego nienawidzisz. Cos jest ze mna nie tak.  Mniejsza z tym. W mieszkaniu najprawdopodobniej jest balagan, bo znajac mojego brata poszedl spac jak wszyscy poszli do domow. Teraz spi, wiec jako dobra siostra posprzatam. Lepsze to niz myslenie o pewnej osobie.

*Perspektywa Matt’a
Moja glowa! Chyba wczoraj troche przesadzilismy. Na moje nieszczescie pamietam wszystko co sie wczoraj dzialo. To byl wielki blad. Do tej pory nie wiem jak taki pomysl mogl mi wpasc do glowy. Cos czuje, ze dzisiejszy dzien spedze na kanapie. Nie mam zamiaru dzisiaj nigdzie wychodzic. Jakas melodia wyrwala mnie z zamyslenia.
-Siema kumplu.– to glos mojego kumpla, ktorego chyba najbardziej potrzebowalem.
-Hey Paul.
-Slysze, ze wczorajsza impreza dala komus w kosc.–zaczal sie smiac.
Co fakt to fakt, bylem jak nieprzytomny.
-A zebys wiedzial. Zbyt duzo wypilismy.
-Cos tak czuje, ze chyba nie tylko to cie tak meczy. Mow o co chodzi.–jak on mnie dobrze zna.
-Bo wiesz wczoraj jak bylem juz pijany  to pocalowalem Mele. Kompletnie nie wiem co mi odbilo.-zalilem sie.
-A moze cos do niej czujesz?
-Tak czuje nienawisc, gdybys widzial jak ona sie zachowuje sam bys potwierdzil moje slowa.-zaczalem podnosic glos.
-Dobra, uspokoj sie tylko pytalem.
-Wybacz.
Nasza rozmowa trwala jeszcze jakies 20 minut. Rozmawialismy o wszystkim. Moze to dziwne ale tesknie za Paul’em, to moj najlepszy przyjaciel. Kazdy na moim miejscu, czul by to samo. Mam Lukasza i zawsze moge na nim polegac, tak jak na Lotman’ie. Obaj sa jak bracia.

*Perspektywa Paul’a
Jak uslyszalem co zrobil Matt to poczulem uklucie w sercu. Moze i juz jej nie kocham ale wciaz chcialbym zeby bylo jak dawniej, znaczy mowie tu o przyjazni. Te stosunki przyjacielskie miedzy nami byly cudowne, zawsze moglem liczyc na Mele. Mam ogromna nadzieje, ze uda nam sie to jeszcze kiedys naprawic. Jesli chodzi o Aske nawet dobrze nam sie uklada. Aczkolwiek niepokoja mnie plotki na jej temat. Wczoraj gadalem z Igla i powiedzial zebym jak najszybciej ja zostawil, zanim ona  to zrobi. Ponoc jest typem dziewczyny, ktora zmienia chlopakow jak rekawiczki i lubi rozbijac innym zwiazki bo wtedy zdobywa kolejnego faceta. Hmm moze i ostatnimi czasy widzialem, ze za bardzo zblizyla sie do Lukasa ale doszedlem do wniosku, ze jest nasza fizjoterapeutka, wiec nic miedzy nimi nie ma. Zdziwilo mnie tez , ze nie ma zbyt duzo kolezanek tylko samych kolegow. Igla moze  miec  racje. Zerwe z nia w najblizszym czasie, jutro jej o tym powiem, dzisiaj pojechala do rodzicow. A moze klamala z tym wyjazdem ...

*Perspektywa Lukasza
Glowa chyba zaraz mi eksploduje. Kac wszechczasow. Gdyby nie odkurzacz moze jeszcze bym smacznie sobie spal, ale nie bo moja kochana siostrzyczka postanowila posprzatac po wczoraj. Nie mogla pozniej, albo wcale. Ehh ide po tabletke na bol glowy, bez tego nie wytrzymam. Ooo wlasnie sobie przypomnialem, ze musze dzisiaj pogadac z Matt’em o tym co sie wydarzylo miedzy nim, a Mela. W kuchni przywitala mnie Amelia, byla smutna. Ehh, czyli to z Andersonem to cos powaznego.
-Hej siostra.
-Hej.–jej glos byl strasznie smutny. Musze wiedziec co jest tego powodem.
-Ejj mloda co jest?-zapytalem obejmujac ja ramieniem.
-Chcesz wiedziec co jest? Matt mnie wczoraj pocalowal, bez mojej zgody. Dobrze wie, ze go nie cierpie ale nie bo on sobie mysli, ze jak obdarzy moje usta swoimi, to mu ulegne. Idoita jeden. Nie rozumie jak moznesz sie z kims takim przyjaznic. Zadufany w sobie pacan.–zrzucila moja reke z ramion i wybiegla z domu. Oj nie dobrze.

*Perspektywa Meli
Jestem poprostu wsciekla. Wlasnie w taich chwilach brakuje mi przyjaciolki. Mialam przyjaciela, czytaj Paul. Jako przyjaciolom swietnie nam sie ukladalo i tesknie za tym. Moze powinnam z nim porozmawiac zanim wyjechalam. Hmm moze jeszcze bede miala okazje. Chcialabym zeby bylo jak dawniej. Przeciez wtedy pomagalismy sobie we wszystkim bo tak robia przyjaciele. No ale nie bo Mela musiala sobie ubzdurac, ze sie zakochala i  zniszczyc nasza przyjazn. Hmm jak tak mysle to to ,ze ten zwiazek sie rozpadl to byla tez moja wina. Obydwoje sie pogubilismy. A teraz ide i nawet  nie wiem dokad. Bardzo potrzebuje takiego spaceru. Szkole zaczynam dopiero w przyszlym tygodniu, wiec narazie nie mam zbyt duzo obowiazkow. Dotarlam do parku, usiadlam na lawce i zamknelam oczy. Zimny wiatr rozczochral moje wlosy ale co mi tam. Od jutra zaczne zmieniac swoje zycie i poukladam sobie pewne sprawy. Od jutra.

czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdzial 9

*Dwie godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Przynioslam Lukaszowi zakupy i odrazu poszlam sie polozyc, jestem wykonczona. Chyba nici z wyjscia na miasto podczas imprezy, no nic zamkne sie tutaj i bede czytac. Tak to najlepszy pomysl. Najpierw jednak zobacze jak moj brat radzi sobie z przygotowaniami. Ciesze sie , ze po tej kontuzji juz dochodzi do siebie i moze nareszcie trenowac. Wchodzac do kuchni widzialam jak sie krzata, wiec postanowila mu pomoc.
-Braciszku moze Ci pomoc?
-Tak, dziekuje Mela.
Nagle rozlegl sie dzwonek do drzwi.
-Kto tak wczesnie? Amelia otworzysz, prosze.
-Oczywiście. – odpowiedzialam kierujac sie w strone drzwi, natomiast to kogo tam zobaczylam nie ucieszylo mnie.
-Czesc,  ja tu do Lukasza.- odpowiedzial i natychmiast mnie wyminal, czyli problem z glowy.
-Hej, Matt zapraszam.– zawolal go moj brat.
Postanowilam wiec, ze pojde do siebie tak jak planowalam.

*Perspektywa Matt’a
Moglem sie spodziewac, ze ja spotkam, przeciez tu mieszka. Dobra niewazne, ja tu przyszedlem dobrze sie bawic z kumplami. Wiem przyszedlem troche wczesniej ale niespodziewalem sie, ze tak szybko dojde tu na piechote. Mniejsza o to. Ciekawe czy Mela bedzie z nami, czy tez siedziala u siebie caly wieczor. Pozyjemy,zobaczymy.

*Trzy godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Jest juz 23. Oni siedza tu dalej i pija, a ja czytam w swoim pokoju chociaz strasznie mi ciezko bo sa strasznie glosno . Wybralabym sie tam zeby ich uciszyc gdyby nie  bylo tam Matt’a. Nagle moje drzwi sie otworzyly i do mojego pokoju wparowal ledwo trzymajacy sie na nogach Anderson.
-Czego tu chcesz?– zapytalam lekcewazaco. Nie cierpialam go, nie wiem dlaczego, moze dlatego, ze zachowywal sie jak wielka gwiazda, ktora wie wszystko.
-Chce pogadac moja droga.– wybelkotal.
-Nie jestem Twoja.- odburknelam. Co on sobie wgl mysli, idiota jeden.
Stalismy tak naprzeciwko siebie, poczulam jak jego dlonie ukladaja sie na moich biodrach i przyciagaja mnie blizej Amerykanina. Poczulam jego oddech (czuc bylo wodke fuj) na twarzy i nagle jego wargi przylgnely do moich. Odepchnelam go zanim mi tez by odbilo i zaczelibysmy sie calowac. Dostal ode mnie z liscia.
-Ciebie chyba juz do konca pogielo.– zaczelam krzyczec.
-Przepraszam, ale doszedlem do wniosku, ze musimy poprawic nasze nie najlepsze stosunki.
-To ta wodka odebrala CI zdolnosc do racjonalnego myslenia. Odejdz, prosze.– wskazalam mu drzwi.
Zwiesil glowe i wyszedl.

*Perspektywa Lukasza
Matt po wyjsciu od Meli odrazu skierowal sie do drzwi i wyszedl. Hmm ciekawe co tam sie stalo... Musze sie jej o to zapytac.
-Amelia o co poszlo z Matt’em?
-Nie powinno Cie to interesowac.- odpowiedziala i zamknela sie w pokoju, trzaskajac drzwiami. No nic moze jutro sie czegos dowiem. Chlopaki wlasnie wyszli, wiec ide sie polozyc. Ciezki dzien za mna.

*Perspektywa Meli
Dlaczego on to zrobil? Niby sie nie lubimy, no wlasnie ‘niby’. Przestan! To jest zakochany w sobie swiatowej slawy siatkarz, nie cierpie takich. Widza jedynie czubek swojego nosa nic wiecej. On chcial poprawic stosunki miedzy nami, pff. Niech najpierw sam sie poprawi, a nie. Ide spac, za duzo wrazen jak na jeden wieczor.

*Perspektywa Matt’a
Dlaczego ja to zrobilem? Bylem jestem pijany no ale bez przesady. Nie znosze jej, a jak sie tylko nadarzy okazja to ja caluje. Matt wez sie w koncu w garsc. Znaczy moze i moglbym ja polubic ale zachowuje sie jakby byla z porcelany, jak juz raz ktos ja zrani to tyle. Wiem o Paul’u, sam mi opowiedzial o tym co sie wydarzylo. Rozumiem boli takie cos, ale przegina z tym swoim zachowaniem. Ooo patrzcie, wlasnie dotarlem przed moj blok , teraz tylko trafic do windy i prawie w domu. Uuu jaka ladna dziewczyna. Ogarnij sie, wlasnie stoje przed drzwiami do mieszkania. Pasuje je jakos otworzyc. No przeciez mam klucze w kieszeni. Pierwsze co to udaje sie do pokoju czystosci. Po opuszczeniu lazienki, poszedlem do sypilani. Lozko! Jak dobrze. Polozylem sie i odrazu zasnalem.