*Dwie godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Przynioslam Lukaszowi zakupy i odrazu poszlam sie polozyc, jestem wykonczona. Chyba nici z wyjscia na miasto podczas imprezy, no nic zamkne sie tutaj i bede czytac. Tak to najlepszy pomysl. Najpierw jednak zobacze jak moj brat radzi sobie z przygotowaniami. Ciesze sie , ze po tej kontuzji juz dochodzi do siebie i moze nareszcie trenowac. Wchodzac do kuchni widzialam jak sie krzata, wiec postanowila mu pomoc.
-Braciszku moze Ci pomoc?
-Tak, dziekuje Mela.
Nagle rozlegl sie dzwonek do drzwi.
-Kto tak wczesnie? Amelia otworzysz, prosze.
-Oczywiście. – odpowiedzialam kierujac sie w strone drzwi, natomiast to kogo tam zobaczylam nie ucieszylo mnie.
-Czesc, ja tu do Lukasza.- odpowiedzial i natychmiast mnie wyminal, czyli problem z glowy.
-Hej, Matt zapraszam.– zawolal go moj brat.
Postanowilam wiec, ze pojde do siebie tak jak planowalam.
*Perspektywa Matt’a
Moglem sie spodziewac, ze ja spotkam, przeciez tu mieszka. Dobra niewazne, ja tu przyszedlem dobrze sie bawic z kumplami. Wiem przyszedlem troche wczesniej ale niespodziewalem sie, ze tak szybko dojde tu na piechote. Mniejsza o to. Ciekawe czy Mela bedzie z nami, czy tez siedziala u siebie caly wieczor. Pozyjemy,zobaczymy.
*Trzy godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Jest juz 23. Oni siedza tu dalej i pija, a ja czytam w swoim pokoju chociaz strasznie mi ciezko bo sa strasznie glosno . Wybralabym sie tam zeby ich uciszyc gdyby nie bylo tam Matt’a. Nagle moje drzwi sie otworzyly i do mojego pokoju wparowal ledwo trzymajacy sie na nogach Anderson.
-Czego tu chcesz?– zapytalam lekcewazaco. Nie cierpialam go, nie wiem dlaczego, moze dlatego, ze zachowywal sie jak wielka gwiazda, ktora wie wszystko.
-Chce pogadac moja droga.– wybelkotal.
-Nie jestem Twoja.- odburknelam. Co on sobie wgl mysli, idiota jeden.
Stalismy tak naprzeciwko siebie, poczulam jak jego dlonie ukladaja sie na moich biodrach i przyciagaja mnie blizej Amerykanina. Poczulam jego oddech (czuc bylo wodke fuj) na twarzy i nagle jego wargi przylgnely do moich. Odepchnelam go zanim mi tez by odbilo i zaczelibysmy sie calowac. Dostal ode mnie z liscia.
-Ciebie chyba juz do konca pogielo.– zaczelam krzyczec.
-Przepraszam, ale doszedlem do wniosku, ze musimy poprawic nasze nie najlepsze stosunki.
-To ta wodka odebrala CI zdolnosc do racjonalnego myslenia. Odejdz, prosze.– wskazalam mu drzwi.
Zwiesil glowe i wyszedl.
*Perspektywa Lukasza
Matt po wyjsciu od Meli odrazu skierowal sie do drzwi i wyszedl. Hmm ciekawe co tam sie stalo... Musze sie jej o to zapytac.
-Amelia o co poszlo z Matt’em?
-Nie powinno Cie to interesowac.- odpowiedziala i zamknela sie w pokoju, trzaskajac drzwiami. No nic moze jutro sie czegos dowiem. Chlopaki wlasnie wyszli, wiec ide sie polozyc. Ciezki dzien za mna.
*Perspektywa Meli
Dlaczego on to zrobil? Niby sie nie lubimy, no wlasnie ‘niby’. Przestan! To jest zakochany w sobie swiatowej slawy siatkarz, nie cierpie takich. Widza jedynie czubek swojego nosa nic wiecej. On chcial poprawic stosunki miedzy nami, pff. Niech najpierw sam sie poprawi, a nie. Ide spac, za duzo wrazen jak na jeden wieczor.
*Perspektywa Matt’a
Dlaczego ja to zrobilem?Bylem jestem pijany no ale bez przesady. Nie
znosze jej, a jak sie tylko nadarzy okazja to ja caluje. Matt wez sie w koncu w
garsc. Znaczy moze i moglbym ja polubic ale zachowuje sie jakby byla z porcelany,
jak juz raz ktos ja zrani to tyle. Wiem o Paul’u, sam mi
opowiedzial o tym co sie wydarzylo. Rozumiem boli takie cos, ale przegina z tym
swoim zachowaniem. Ooo patrzcie, wlasnie dotarlem przed moj blok , teraz tylko
trafic do windy i prawie w domu. Uuu jaka ladna dziewczyna. Ogarnij sie,
wlasnie stoje przed drzwiami do mieszkania. Pasuje je jakos otworzyc. No
przeciez mam klucze w kieszeni. Pierwsze co to udaje sie do pokoju czystosci. Po
opuszczeniu lazienki, poszedlem do sypilani. Lozko! Jak dobrze. Polozylem sie i
odrazu zasnalem.
*Perspektywa Meli
Przynioslam Lukaszowi zakupy i odrazu poszlam sie polozyc, jestem wykonczona. Chyba nici z wyjscia na miasto podczas imprezy, no nic zamkne sie tutaj i bede czytac. Tak to najlepszy pomysl. Najpierw jednak zobacze jak moj brat radzi sobie z przygotowaniami. Ciesze sie , ze po tej kontuzji juz dochodzi do siebie i moze nareszcie trenowac. Wchodzac do kuchni widzialam jak sie krzata, wiec postanowila mu pomoc.
-Braciszku moze Ci pomoc?
-Tak, dziekuje Mela.
Nagle rozlegl sie dzwonek do drzwi.
-Kto tak wczesnie? Amelia otworzysz, prosze.
-Oczywiście. – odpowiedzialam kierujac sie w strone drzwi, natomiast to kogo tam zobaczylam nie ucieszylo mnie.
-Czesc, ja tu do Lukasza.- odpowiedzial i natychmiast mnie wyminal, czyli problem z glowy.
-Hej, Matt zapraszam.– zawolal go moj brat.
Postanowilam wiec, ze pojde do siebie tak jak planowalam.
*Perspektywa Matt’a
Moglem sie spodziewac, ze ja spotkam, przeciez tu mieszka. Dobra niewazne, ja tu przyszedlem dobrze sie bawic z kumplami. Wiem przyszedlem troche wczesniej ale niespodziewalem sie, ze tak szybko dojde tu na piechote. Mniejsza o to. Ciekawe czy Mela bedzie z nami, czy tez siedziala u siebie caly wieczor. Pozyjemy,zobaczymy.
*Trzy godziny pozniej
*Perspektywa Meli
Jest juz 23. Oni siedza tu dalej i pija, a ja czytam w swoim pokoju chociaz strasznie mi ciezko bo sa strasznie glosno . Wybralabym sie tam zeby ich uciszyc gdyby nie bylo tam Matt’a. Nagle moje drzwi sie otworzyly i do mojego pokoju wparowal ledwo trzymajacy sie na nogach Anderson.
-Czego tu chcesz?– zapytalam lekcewazaco. Nie cierpialam go, nie wiem dlaczego, moze dlatego, ze zachowywal sie jak wielka gwiazda, ktora wie wszystko.
-Chce pogadac moja droga.– wybelkotal.
-Nie jestem Twoja.- odburknelam. Co on sobie wgl mysli, idiota jeden.
Stalismy tak naprzeciwko siebie, poczulam jak jego dlonie ukladaja sie na moich biodrach i przyciagaja mnie blizej Amerykanina. Poczulam jego oddech (czuc bylo wodke fuj) na twarzy i nagle jego wargi przylgnely do moich. Odepchnelam go zanim mi tez by odbilo i zaczelibysmy sie calowac. Dostal ode mnie z liscia.
-Ciebie chyba juz do konca pogielo.– zaczelam krzyczec.
-Przepraszam, ale doszedlem do wniosku, ze musimy poprawic nasze nie najlepsze stosunki.
-To ta wodka odebrala CI zdolnosc do racjonalnego myslenia. Odejdz, prosze.– wskazalam mu drzwi.
Zwiesil glowe i wyszedl.
*Perspektywa Lukasza
Matt po wyjsciu od Meli odrazu skierowal sie do drzwi i wyszedl. Hmm ciekawe co tam sie stalo... Musze sie jej o to zapytac.
-Amelia o co poszlo z Matt’em?
-Nie powinno Cie to interesowac.- odpowiedziala i zamknela sie w pokoju, trzaskajac drzwiami. No nic moze jutro sie czegos dowiem. Chlopaki wlasnie wyszli, wiec ide sie polozyc. Ciezki dzien za mna.
*Perspektywa Meli
Dlaczego on to zrobil? Niby sie nie lubimy, no wlasnie ‘niby’. Przestan! To jest zakochany w sobie swiatowej slawy siatkarz, nie cierpie takich. Widza jedynie czubek swojego nosa nic wiecej. On chcial poprawic stosunki miedzy nami, pff. Niech najpierw sam sie poprawi, a nie. Ide spac, za duzo wrazen jak na jeden wieczor.
*Perspektywa Matt’a
Dlaczego ja to zrobilem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz