*Dzien nastepny
*Perspektywa Amelii
To wlasnie dzisiaj, zaczynam poszukiwania uniwersytetu, w ktorym moge dokonczyc ksztalcenie. Lukasz jeszcze spi, wiec nie bede go budzic. Wyszykowalam sie i wyszlam z domu zostawiajac kartke z informacja gdzie sie znajduje. Gdy opuscialam blok poczulam jak zimny wiatr rozbujal moje wlosy na wszystkie mozliwe strony. Grr ja je ukladalam z godzine!! No nic, jako tako ogarnelam moje wlosy i ruszylam sciezka nowego zycia zdala od Amerykanow, fizjoterapeutek i rzecz jasna alkoholu. Znaczy nie chce zostac abstynentka ale nie chce zeby sytuacja, ktora miala miejsce w dzien mojego przyjazdu sie powtorzyla. Na internecie znalazlam adres, dobrej uczelni, dlatego teraz tam sie udaje. Poczulam wibracje w kieszeni, to pewnie moj telefon. Lukasz dzwoni.
-Siema!- slychac bylo radosc w jego glosie.
-Czesc.
-Sluchaj, pomyslalem, ze skoro jestes na miescie, to zrobilabys male zakupy na impreze- wiedzialam, ze on czegos chce.
-Impreze w trakcie sezonu? Masz na to pozwolenie od trenera?- zawiesilam glos, do mojej glowy wdarlo sie wspomnienie tego ostatniego dnia spedzonego razem z Paul’em przed tym feralnym zdarzeniem.
-Ojj pozwolil, pozwolil. To jak siostrus?- napewno zrobil te swoje slodkie oczka, ja go dobrze znam nie musze widziec zeby wiedziec co on robi.
-No dobra niech ci bedzie. Na ile osob ta Twoja impreza?- zapytalam.
-Hmm przyjdzie Matt, Siergiej, Aleksiej...
-Dobra skoncz, przeciez i tak nie wiem kim oni sa, a tak wgl to zapytalam tylko ile, a nie kto będzie-przerwalam mu, przeciez co mnie to obchodzi, niech sobie zaprasza kogo chce, jego dom. Hmm ale skoro powiedzial, ze bedzie Matt to musze wyemigrowac z domu na ten czas.
-Jakies 10 osob– uslyszalam odpowiedz, o ktora prosilam.
-To za jakies 2 godziny wroce z zakupami. Narazie- Rozlaczylam sie zanim zdazyl cokolwiek powiedziec.
*Perspektywa Lukasza
Zaprosilem Matt’a, wiedziałem, ze oni za soba nie przepadaja, ale jak sie blizej poznaja to moze cos z tego bedzie. Anderson jest moim kumplem, znam go i uwazam go za idealnego kandydata na chlopaka dla Meli. Ja ich tu jeszcze zeswatam. Oni tak naprawde sie lubia, a moze nawet cos wiecej tylko tego nie wiedza. Chyba powinienem zostac jakims doradca do spraw zwiazkow. Zreszta mniejsza o to. Musze przygotowac mieszkanie na impreze, trzeba przyznac mam lekki balagan w pokoju, Mela ma zawsze posprzatane, a jak jakos nie moge sie zebrac odkad tu przyjechalismy. Amelia przyjdzie za 2 godziny wiec mam mase wolnego czasu.
*Perspektywa Matt’a
Ziomek zaprosil mnie do siebie na impreze, zgodzilem sie nie wiedzac dlaczego. Przeciez wiadoma rzecza jest iz Mela tam bedzie, a ja nie chce jej ogladac, poniewaz jak Anderson sobie cos obieca to tak musi byc. Musze isc pobiegac, moze ta dziewczyna w koncu wywietrzeje mi z glowy. Czy to normalne, ze osoba, ktorej nie cierpie caly czas przesiaduje w moich myslach? No raczej nie..
*Perspektywa Meli
Tak!! Dostalam sie!! Powiedzieli, ze osoby z taka inteligencja jak moja to grzech nie przyjac. Taka jestem szczesliwa. Gdy wychodzilam natkenlam sie na pewna dziewczyne, okazalo sie, ze bedzie na tym samym kierunku co ja, wyczuwam nowa znajomosc. Teraz to nawet ten caly Matt nie zepsuje mi humoru. Zaraz, zaraz, wroc, czy to nie dziwne, ze caly czas o nim mysle? Przeciez ja go nie lubie, chociaz moze byc calkowicie odwrotnie, a ja nie chce tego przyznac. Pomyslmy, nie ma w nim nic takiego co moglo by mi sie na przyklad spodobac oprocz tych niebieskich i glebokich jak ocean oczu i sniezno- bialego usmiechu, tej umiesnionej klaty, ktora tak cudownie wyglada jak ma ubrana obcisla koszulke, ahh. A moze... nie na pewno nie. Czas zrobic zakupy.
*Perspektywa Amelii
To wlasnie dzisiaj, zaczynam poszukiwania uniwersytetu, w ktorym moge dokonczyc ksztalcenie. Lukasz jeszcze spi, wiec nie bede go budzic. Wyszykowalam sie i wyszlam z domu zostawiajac kartke z informacja gdzie sie znajduje. Gdy opuscialam blok poczulam jak zimny wiatr rozbujal moje wlosy na wszystkie mozliwe strony. Grr ja je ukladalam z godzine!! No nic, jako tako ogarnelam moje wlosy i ruszylam sciezka nowego zycia zdala od Amerykanow, fizjoterapeutek i rzecz jasna alkoholu. Znaczy nie chce zostac abstynentka ale nie chce zeby sytuacja, ktora miala miejsce w dzien mojego przyjazdu sie powtorzyla. Na internecie znalazlam adres, dobrej uczelni, dlatego teraz tam sie udaje. Poczulam wibracje w kieszeni, to pewnie moj telefon. Lukasz dzwoni.
-Siema!- slychac bylo radosc w jego glosie.
-Czesc.
-Sluchaj, pomyslalem, ze skoro jestes na miescie, to zrobilabys male zakupy na impreze- wiedzialam, ze on czegos chce.
-Impreze w trakcie sezonu? Masz na to pozwolenie od trenera?- zawiesilam glos, do mojej glowy wdarlo sie wspomnienie tego ostatniego dnia spedzonego razem z Paul’em przed tym feralnym zdarzeniem.
-Ojj pozwolil, pozwolil. To jak siostrus?- napewno zrobil te swoje slodkie oczka, ja go dobrze znam nie musze widziec zeby wiedziec co on robi.
-No dobra niech ci bedzie. Na ile osob ta Twoja impreza?- zapytalam.
-Hmm przyjdzie Matt, Siergiej, Aleksiej...
-Dobra skoncz, przeciez i tak nie wiem kim oni sa, a tak wgl to zapytalam tylko ile, a nie kto będzie-przerwalam mu, przeciez co mnie to obchodzi, niech sobie zaprasza kogo chce, jego dom. Hmm ale skoro powiedzial, ze bedzie Matt to musze wyemigrowac z domu na ten czas.
-Jakies 10 osob– uslyszalam odpowiedz, o ktora prosilam.
-To za jakies 2 godziny wroce z zakupami. Narazie- Rozlaczylam sie zanim zdazyl cokolwiek powiedziec.
*Perspektywa Lukasza
Zaprosilem Matt’a, wiedziałem, ze oni za soba nie przepadaja, ale jak sie blizej poznaja to moze cos z tego bedzie. Anderson jest moim kumplem, znam go i uwazam go za idealnego kandydata na chlopaka dla Meli. Ja ich tu jeszcze zeswatam. Oni tak naprawde sie lubia, a moze nawet cos wiecej tylko tego nie wiedza. Chyba powinienem zostac jakims doradca do spraw zwiazkow. Zreszta mniejsza o to. Musze przygotowac mieszkanie na impreze, trzeba przyznac mam lekki balagan w pokoju, Mela ma zawsze posprzatane, a jak jakos nie moge sie zebrac odkad tu przyjechalismy. Amelia przyjdzie za 2 godziny wiec mam mase wolnego czasu.
*Perspektywa Matt’a
Ziomek zaprosil mnie do siebie na impreze, zgodzilem sie nie wiedzac dlaczego. Przeciez wiadoma rzecza jest iz Mela tam bedzie, a ja nie chce jej ogladac, poniewaz jak Anderson sobie cos obieca to tak musi byc. Musze isc pobiegac, moze ta dziewczyna w koncu wywietrzeje mi z glowy. Czy to normalne, ze osoba, ktorej nie cierpie caly czas przesiaduje w moich myslach? No raczej nie..
*Perspektywa Meli
Tak!! Dostalam sie!! Powiedzieli, ze osoby z taka inteligencja jak moja to grzech nie przyjac. Taka jestem szczesliwa. Gdy wychodzilam natkenlam sie na pewna dziewczyne, okazalo sie, ze bedzie na tym samym kierunku co ja, wyczuwam nowa znajomosc. Teraz to nawet ten caly Matt nie zepsuje mi humoru. Zaraz, zaraz, wroc, czy to nie dziwne, ze caly czas o nim mysle? Przeciez ja go nie lubie, chociaz moze byc calkowicie odwrotnie, a ja nie chce tego przyznac. Pomyslmy, nie ma w nim nic takiego co moglo by mi sie na przyklad spodobac oprocz tych niebieskich i glebokich jak ocean oczu i sniezno- bialego usmiechu, tej umiesnionej klaty, ktora tak cudownie wyglada jak ma ubrana obcisla koszulke, ahh. A moze... nie na pewno nie. Czas zrobic zakupy.