poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 17

*Godzina 16
*Perspektywa Meli
Wlasnie skonczylam sie pakowac. Za dwie godziny mamy samolot do Polski, ale za 10 minut wyjezdzamy zeby tam zdazyc dojechac. Dzisiejszy wypad do nalesnikarni to byly jedne z lepszych chwil jakie spedzilam z Matt’em. Na dodatek oswiadczyl mi sie no i sie zgodzilam. Jaka jestem szczesliwa. Wystraszylam sie gdy czyjes rece zaczely mnie obejmowac, ale po chwili poznalam ich wlasciciela.
-Gotowa juz? -zapytal, ten jego cieply glos zawsze powoduje u mnie dreszcze.
-Niestety tak. –zlapal moja podbrodek i uniosl do gory.
-Kochanie za miesiac sie znow zobaczymy, minie szybko zobaczysz.
-Wcale tak szybko nie minie. –zrobilam smutna mine.
-Ej nie smucimy sie, obiecuje, ze codziennie bedziemy w kontakcie.
-Przeciez dobrze wiesz, ze w Polsce bedziecie jakis tydzien, a pozniej znowu wyjezdzacie.
-Nie zapominaj, ze w sierpniu znowu przyjedziemy na mistrzostwa.
-To bedzie za jakies 2 i pol miesiaca. –chwycil moja dlon i przylozyl do swojej klatki piersiowej.
-Ale dobrze wiesz,  ze zawsze bedziesz przy mnie wlasnie tutaj .- przesunal swoja reke bardziej w lewa strone.
-Ja te...-nie dane mi bylo dokonczyc poniewaz jego wargi znalazy sie na moich. Kochalam te momenty, czulam sie jakby swiat przestal istniec i liczylismy sie tylko my. Po chwili oderwalismy sie od siebie i spojrzelismy gleboko w oczy. To chyba jest zbyt piekne zeby bylo prawdziwe.
-Mela pospiesz się.-krzyknal Lukasz z korytarza.
-Chyba musimy sie zbierac .- podsumowal Matt.
-Jedziesz z nami?
-Nie sam musze jeszcze dokonczyc swoje sprawy zwiazane z pakowaniem.
-Szkoda, no coz to pora sie pozegnac.-mialam lzy w oczach na swoje wlasne slowa
-Nie placz, przeciez nie na zawsze.
-No tak.
-To prosze o ten piekny usmiech.-usmiechnelam sie najlepiej jak umialam.
-Dziekuje, a teraz chodz pomoge ci zniesc walizke.- podalam mu ja i wyszlismy z pokoju. Gdy doszlismy do taksowki Lukasz zapakowal nasze bagaze, a przede mna najtrudniejsza rzecz.
-W takim razie zegnaj.
-Nie mow tak jakbysmy sie mieli juz nie zobaczyc powtarzam po raz kolejny.
-No dobrze, wiec do zobaczenia za miesiac.
-Niecaly miesiac.-zachichotalam. Bez zastanowienia wtulilam sie w jego tors.
-Kocham cie.-uslyszalam nad swoja glowa.
-Ja cb tez.-wyswobodzilismy sie z uscisku.
-To do zobaczenia.-powiedzial, gdy wsiadalam do taksowki. Samochod ruszyl, a odleglosc miedzy Matt’em, a mna powiekszala sie z predkoscia swiatla. Z zamyslenia wyrwal mnie moj brat.
-Ja tez bede tesknic za tym miejscem, wiec nie jestes z tym sama.
-Nie rozumiem, przeciez po sezonie reprezentacyjnym tu wrocisz.
-No wlasnie nie.
-Jak to?
-Rozwiazali ze mna umowe.
-Od kiedy wiesz?
-Od wtorku.
-A ty mi dopiero teraz o tym mowisz?
-Jakos nie bylo okazji wczesniej. Bylas taka szczesliwa.-skierowal wzrok na widoki za szyba.
-Nie przejmuj sie poradzimy sobie, pomoge ci cos znalezc.
-Ty? Serio?-zaczal sie glupi smiac jak to zwykle on.
-No wiesz zawsze moge cie jakos zareklamowac.
-Ojj siostrzyczko, dam sobie rady.
-Skoro tak wolisz.
Przez reszte drogi rozmawialismy tak jakby o wszystkim i o niczym. Pograzeni w rozmowie nawet nie zauwazylismy, ze dojechalismy do lotniska. Lukasz zaplacil kierowcy, wzielismy nasze walizki i powedrowalismy na odprawe.
*Pol godziny pozniej
Wlasnie siedze w samolocie. Tak strasznie sie przywiazalam do tego miejsca. Niby nie bylam tu dlugo ale osoby jakie tu poznalam sprawily, ze bede tesknic za tym miastem i  to nawet bardzo. Teraz martwie sie o Lukasza, zzyl sie z tym klubem, gra na wysokim poziomie. Pewnie gdyby nie ta powazna kontuzja dalej by prezentowal sowje umiejetnosci i zostal w Zenicie. Ziomek jest silny i mam nadzieje, ze sobie poradzi. Sam mnie o tym zapewnial. Podroz do ojczyzny, czyli  kolejna dawka emocji. Zobaczymy co przyniesie czas.


sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział 16



*Piatek
*Narrator
Zycie  Meli przez ostatnie dni nie uleglo znacznej zmianie oprocz tego, ze coraz mocniej kochala Matt’a, ze wzajemnoscia oczywiscie. Postanowila ,ze jednak bardziej jej sie oplaca skonczyc studia w Polsce,dlatego z tych zrezygnowala. Wlasnie dzisiaj musi rozstac sie z Matt’em na czas zgrupowania. Zobacza sie dopiero za miesiac na meczu USA-Polska. Tylko teraz nasuwa sie pytanie. Czy to spotkanie bedzie nalezalo do przyjemnych? Czy wszystko bedzie szlo po mysli naszych bohaterow? O tym dopiero wszyscy sie przekonamy.

*Perspektywa Meli
Wstalam i popatrzylam na zegarek. 6 rano?! Dopiero?! Hmm cos nie moge spac przez ostatnie dni. To pewnie swiadomosc rozlaki z Matt’em nie pozwala mi snic. No trudno ,pojde do kuchni i zrobie pozytek z mojej przedwczesnej pobudki. Zrobie mojemu braciszkowi sniadanie. Pewnie dziwi was to, ze nie nocuje u Matt’a? Tu was zaskocze, to on spal dzisiaj u mnie. A sniadanie robie tylko dla braciszka bo Anderson obiecal mi wypad do nalesnikarni*.*Jeszcze bardziej go za to kocham. Tylko teraz meczy mnie jeszcze cos innego. W Polsce Matt jest uwielbiany przez dziewczyny. A co jesli powtorzy sie sytuacja z innym Amerykaninem. Z jednej strony mowi, ze mnie kocha i mu wierze ale roznie moze byc. A gdyby tak sie stalo to bym sie chyba zalamala i to tak na dobre. Slysze czyjes kroki , to pewnie moj brat.
-Ooo co to za mila odmiana, moja siostra robi mi sniadanie.
-Wiesz chce sie odwdzieczyc za to, ze mi tak pomagasz .-zrobilam slodkie oczka.
-Te twoje oczka na mnie nie dzialaja, pewnie wstalas wczesniej i nie wiedzialas co robic. Mela, jestem twoim bratem znam cie prawie tak samo dobrze jak ty siebie.-zaczelismy sie smiac.
-Nic sie przed toba nie ukryje, no poprostu nic.
-To co mi gotujesz?
-Jajecznice z grzankami.
-Moglabys zrobic cos bardziej wykwintnego.
-Nie marudz, jak chcesz to zaraz sam sobie cos przygotujesz. szturchnelam go.
-To tak do brata, o ty pozalujesz.- zaczal mnie laskotac, a ja nie moglam sie wyrwac. Tak tesknilam za takimi chwilami z Ziomkiem. Moze to oznacza, ze teraz bedzie juz tylko lepiej? Oby.

*Perspektywa Matt’a
Uslyszalem glosne smiechy dochodzace z innego pokoju, wiec sie obudzilem. Meli przy mnie nie bylo, czyli juz wiem kto sie tak smieje. Poszedlem do kuchni i widzialem wyglupiajace sie rodzenstwo Zygadlo. Wtedy przypomnialem sobie jak ja tak wyglupialem sie z rodzenstwem, kiedy jeszcze bylem w Stanach. Tak strasznie za nimi tesknie. Moze uda mi sie z nimi zobaczyc jeszcze dzisiaj. Bo o 19 mam samolot. Najpierw jednak zabiore Amelie do nalesnikarni. Chcialbym sie jej tam oswiadczyc, zeby podczas mojej nieobecnosci ten pierscionek przypominal Meli o mnie.
-Witam rodzine Zygadlo.
-O hej Matt.
-Hej kotek. –oboje sie w momencie uspokoili, a ja dostalem buziaka od mojej przyszlej narzeczonej.
-To jak gotowa na wyjazd?
-Jaki wyjazd ?-Ziomek zapytal zdziwiony.
-To Mela ci nie powiedziala? Jedziemy do najlepszej nalesnikarni w kraju.
-Aaa to dlatego taka szczesliwa od rana. –zaczelismy sie smiac.
-Daj mi 10 minut .
-Ciesz sie, ze u niej 10 minut, to naprawde 10 minut, a nie tak jak u niektorych godzine. –dodal Lukasz idac do swojego pokoju.

*Perspektywa Lukasza
Tak swietnie sie bawilismy z Mela. Teraz kiedy wrocimy do Polski tak moze byc codziennie. A wlasnie dzisiaj o 18, mamy samolot do kraju. Gadalem z rodzicami i odwiedza nas jutro. Trzeba bedzie im o wszystkim opowiedziec, szczegolnie o tym co dzialo sie z ich corka. Bedzie dluga rozmowa cos czuje. No i zapomnialbym, rozwiazali ze mna kontrakt. Nikomu jeszcze o tym nie mowilem, ale sie dowiedza kiedys w przyszlosci. Gadalem z Igla i mowil zebym poszukal klubu w Polsce, chyba trzeba tak zrobic. To mogloby byc najlepsze rozwiazanie.

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 15

*Dzien kolejny
*Perspektywa Lukasza
Wygralismy wczorajszy mecz i jestesmy mistrzami Rosji. Moja siostra zaraz jak wrocilem doslownie pobiegla do Matt’a. Po meczu przypadkiem podsluchalem jego rozmowe telefoniczna. To wlasnie z niej wywnioskowalem, ze sa razem. Bo tak sie sklada, ze moja siostrzyczka nie raczyla mnie poinformowac. Ja o Agnieszce powiedzialem jej jako pierwszej. Ehh co ja z ta Mela mam. Za niedlugo wracamy do Polski, ciekawe jak bedzie sie trzymala przez ten  czas rozlaki z Andersonem. Uwielbiam zgrupowania reprezentacji, wtedy spotykamy sie wszyscy razem. Jest nam strasznie wesolo, szczegolnie z Igla i Winiarem. Najdziwniejsze jednak jest to, ze trener po meczu powiedzial, ze musimy na tygodniu powaznie porozmawiac. Nie wiem o co mu moze chodzic.

*Perspektywa Matt’a
Zaraz jak wrocilem z meczu,zadzwonilem po Mele.Tak strasznie sie za nia stesknilem. Dziwne prawda przeciez to tylko 3 godziny, a dla mnie to wiecznosc. Pomyslec, ze jeszcze kilka dni temu sie nie nawidzilismy i uwazalismy sie za zakochanych w sobie bufonow. Skad to wiem? Amelia  powiedziala mi ,ze tak o mnie myslala. Spedzilismy razem cudowna noc , w koncu zdobylem z druzyna mistrzostwo, wiec bylo co swietowac. Postanowilem , ze zrobie jej sniadanie, ostatnim razem sie nie udalo, wiec mam nadzieje, ze dzisiaj nikt nam nie przeszkodzi.
-Witaj kotus . –przytulial mnie i nagrodzila calusem. Jak ja ja kocham.
-Witam moja ksiezniczke. Usiadz. Przygotowalem ci sniadanie. Twoje ulubione nalesniki z owocami .-usmiechnalem sie i postawilem przed nia talerz.
-Dziekuje, ale wiesz, ze nie musiales.
-Cii , nie psuj tej chwili .-zaczela sie smiac.
-Chyba jednak musze.Kiedy wyjezdzasz na zgrupowanie do Stanow? –moglem sie spodziewac, ze o to zapyta.
-W ten piatek. Chcialbym zebys pojechala ze mna ale nie moge Cie wziasc ze soba. Prosba, a raczej rozkaz trenera.
-Wiem o tym , dlatego ja wracam z Lukaszem do Polski. Lukasz ma tam mieszkanie wiec nie bede sama.
-A moze pojdziemy dzisiaj do kina? Taki piekny dzien nie moze sie zmarnowac.
-Z ogromna przyjemnoscia. –usmiechnela sie i zlaczyla nasze wargi w pocalunku.

*Perspektywa Meli
Matt zaprosil mnie do kina, czuje, ze to bedzie kolejny wspanialy dzien. Tak strasznie sie ciesze, ze nareszcie mi sie uklada. Tylko ,ze jak to mowia : ‘’nie chwal dnia ,przed zachodem slonca ‘’ .Naprawde bardzo powaznie podchodze do tego zwiazku, to nie jest to samo co z Paul’em . Ja czuje, ze to cos o wiele powazniejszego i trwalszego. Czy umialabym mu wybaczyc zdrade? Tego nie wiem i mam nadzieje, ze nie bede sie musiala dowiadywac. Z jednej strony ciesze sie , ze wracam do Polski , tesknie za tym krajem. A koledzy Lukasza z reprezentacji to cudowni ludzie, nigdy nie jest z nimi nudno. Najlepiej dogaduje sie z Fabianem. Moze to dlatego, ze jestesmy prawie w tym samym wieku. Bede musiala tez odwiedzic rodzicow bo im to wczoraj obiecalam. Oberwalo mi sie podczas rozmowy za to, ze nie dawalam znaku zycia i wyjechalam nic im nie mowiac. Myslalam, ze Lukasz to zrobi. A zreszta niewazne.  Jeszcze musze zadzwonic do Paul’a i zapytac jak im poszlo. Kibicuje Asseco, maja swietny zespol, no i Lotman’a, mojego przyjaciela na dobre i na zle. Ciekawe czy dalej tam pracuje ta cala Aska, z tego co wiem Paul z nia zerwal bo podrywala kazdego, bedac z Paul’em. Dobrze zrobil, popieram go. Jest jeszcze kwestia pogody. Licze na to, ze w Polsce jest o wiele cieplej niz tu. Tutejsze temperatury zaczynaja doprowadzac mnie do szalu. Wlasnie jestesmy w drodze do kina. Nie wiem na jaki film jedziemy, Matt powiedzial, ze to niespodzianka. Kochany moj. Czy moglabym sobie wyobrazic lepszego kandydata na miejsce milosci mojego zycia? Szczerze? Watpie w to. 

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 14

*Dzien kolejny
*Perspektywa Matt’a
Nareszcie wiem co czuje. Kocham ja. Wczorajszy wieczor byl jednym z najlepszych w moim zyciu. Mela poszla sie ubrac, a ja postanowilem zrobic dla nas sniadanie.
-Co tu tak ladnie pachnie? – uslyszalem jej glos za swoimi plecami. Odwrocilem sie i obdarzylem ja pocalunkiem.
-Chcialem zrobic mojej ukochanej sniadanie.
-Ooo jak slodko. – jeszcze bardziej wtulila sie w moje ramiona. O kurde, zapomnialbym, przeciez tak naprawde nie zapytalem ja o tak wazna rzecz.Glupi ja.Ujalem jej dlonie, stanalem naprzeciw niej.
-Czy ty Amelio zostaniesz moja dziewczyna?
-Oczywiscie, ze tak.-zlaczyla nasze wargi ale nagle rozbrzmiala znana mi melodia.To moj telefon.

*Perspektywa Meli
Bylo tak pieknie ale nie bo musial zadzwonic telefon. Matt wyszedl z kuchni, czyli to musi byc cos powaznego. Postanowilam, ze dowiem sie kto dzownil jak tylko wroci.

*5 minut pozniej
Nareszcie jest .
-Kto dzwonil? -zapytalam odrazu gdy go ujrzalam.
-Trener, przypomnial mi, ze za godzine jest zbiorka przedmeczowa.
-To Ty nie pamietasz o takich rzeczach?-zdziwilo mnie to.
-Wiesz po tej calej sytuacji z ojcem, nie myslalem za bardzo o tym. Pozniej jeszcze pojawilas sie Ty i no sama rozumiesz. –usmiechnal sie delikatnie.
-Pewnie,ze rozumiem. To znaczy, ze Lukasz tez za chwile bedzie wyjezdzal na hale. W takim razie musze juz isc bo nie mam przy sobie kluczy do mieszkania. Zobaczymy sie po meczu.-ucalowalam go i skierowalam sie w strone drzwi.
-Bede tesknil.
-Ja tez bede. –odpowiedzialam i wyszlam. Hmm dlaczego ja sie decyduje na ciagle spacery? Przynajmniej wyjdzie mi to na zdrowie. Co prawda do Matt’a mam jakies pol godziny drogi,taki dystans moge przejsc, ale na uczelnie mam okolo 2 godziny. Zamiast jak normalny czlowiek, pozyczyc od brata samochod lub jechac autobusem to taki kawal drogi pokonuje na piechote. Chyba pora to zmienic. Poczulam wibracje w kieszeni.
-O hej Paul.-przywitalam sie
-Hej Mela,  jak tam zalatwilas to co mialas zalatwic? Wiesz mialem jeszcze wczoraj zadzwonic ale nie chcialem ci przeszkadzac. –kochany Paul .
-No to pewnie.
-Opowiadaj, co z Matt’em. –jaki ciekawski sie zrobil .
-A skad wiesz , ze chodzi o Matt’a?
-Kazdy glupi by sie domyslil, skoro podczas rozmowy o nim wybieglas,tlumaczac, ze masz cos do zalatwienia.
-Madry Paul.-zaczelam sie smiac. –Jestesmy razem.
-Wiedzialem, ze tak bedzie. Gratuluje. Wiesz , ze za ponad miesiac Polska bedzie grala z USA w Katowicach?
-Serio?  Strasznie sie ciesze, musze poprosic Lukasza o bilety. A Resovia jak tam?
-Gramy  dzisiaj i jutro mecz finalowy ze Skra, jak przegramy to bedziemy mieli tytul wicemistrza.
-To i tak dobrze, ale znajac wasze mozliwosci mozecie sie bardziej postarac, a nie odrazu zakladac, ze przegracie.
-Nikt tak nie zaklada ja tylko mowie. W sobote mamy zgrupowanie w Stanach i bedziemy sie przygotowywac do Ligi Swiatowej, wiec nie bedziesz sie przez ten czas spotykala z Matt’em. –zaczal sie glupio smiac.
-Zabawne  Paul, zabawne.
-Dobra ja juz koncze bo ide na zbiorke przedmeczowa. To paa.
-Powodzenia Lotman.
-Nie dziekuje Zygadlo.

Rozlaczyl sie, a ja wlasnie wchodzilam do mieszkania. Lukasz krzatal sie po pokojach zapewne czegos szukajac. Ahh ten moj braciszek. No nic ide do siebie, musze zadzwonic do rodzicow bo im obiecalam no i oczywiscie zapomnialam, moga byc zli  ale co tam dorosla jestem. A po drugie nie moja wina, ze tyle sie dzialo. No dobra moze troche i moja.

środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 13

Kilka dni pozniej (piatek)
*Narrator
W zyciu Meli nie dzialo sie nic niezwyklego przez te kilka dni. Chodzila na uczelnie, pomagala bratu, spotykala sie ze swoja nowa kolezanka. Aczkolwiek jedna rzecz, a raczej osoba nie dawala jej spokoju ...Matt.Dzwonila, odwiedzala jego mieszkanie i za kazdym razie nikt nie otwieral, z telefonem bylo tak samo. Czy dziewczyna znowu go znienawidzi? A moze jej uczucie sie wzmocni?

*Perspektywa  Meli
Nie odbiera moich telefonow, udaje, ze nie ma go w domu, wgl nie raczy dac jakiegos znaku zycia. Pytalam Lukasza czy wszystko z Matt’em w porzadku, a on tak spokojnie mowil, ze raczej tak. Rozumiem moze byc na mnie zly za to co zrobilam, ale zeby az przez tyle dni, nie odezwac sie ani slowem. Co za gbur o pieknym usmiechu. Zaraz wroc sam gbur, co ja gadam. Ja staram sie, probuje naprawic nasze relacje, a on nawet mi w tym nie pomaga. Na dodatek wszystko pogarsza.
-Mela ktos do cb!-uslyszalam glos Lukasza. Moze to Blanka. Zapomnialam wam powiedziec to dziewczyna, z ktora chodze na zajecia, lubie ja. Bardzo fajna z niej kolezanka. Niestety jak to w moim zyciu bywa rozczarowanie za rozczarowaniem. Wiem zaczynam sie powtarzac.
-Hej Amelia . –powiedzial. Tylko, ze ja jak to ja nie potrafie trzymac nerwow na wodzy i zaczelam krzyczec.
-Co ty sobie myslisz, ze przez tyle dni bedziesz mnie unikal i nie odbieral moich telefonow. No a teraz nagle przychodzisz i co? Czego chcesz zebym na kolanach ci dziekowala, ze mnie raczyles odwiedzic. Idz stad, nie chce cie widziec! – on odwrocil sie i wybiegl . Nie powiem ale moje slowa mnie zabolaly. Dziwne prawda ? Musze pogadac z Paul’em, on na pewno powie mi co mam robic. Nie chce prosic o to Lukasza, on ma teraz swoja dziewczyne, przedstawil mi ja we wtorek, calkiem fajna . Mam tylko nadzieje, ze nie skrzywdzi  mojego brata.
-Siema! Co tam u Cb?- uslyszalam jego wesoly glos.
-Jak to u mnie, problemy i jeszcze raz problemy .
-Matt?
-Strzal w dziesiatke. Gratuluje zwyciezcy!- probowalam to obrocic w zart, ale nie pomoglo mi to wgl.
-Mow co tym razem.
-Wiesz po tym naszym pocalunku,  nie odezwal sie do mnie ani razu,  jak szlam do niego to nikt nie otwieral. W skrocie unikal mnie. A dzisiaj jak gdyby nigdy nic przychodzi, tak poprostu.
-A ty wiesz, ze on w niedziele wieczorem pojechal do rodzicow do USA bo z jego tata bylo cos nie tak?-zamurowalo mnie.
-Mela? Jestes tam ?
-Jestem, jestem. Wiesz musze cos zalatwic . Zadzwonie pozniej okey?
-Nie musisz, chyba nawet wiem o co chodzi. To paa.
Ubralam buty , kurtke i pobieglam do Matt’a. Tak strasznie mi glupio, nie wiedzialam o jego tacie. Musze go przeprosic.

*Perpsektywa Matt’a
No dobra, moze to byl blad , ze nic jej nie powiedzialem , ale to nie powod zeby mnie tak traktowac , na dodatek po tym co sie miedzy nami stalo .Wszedlem do domu i zaczalem sie rozpakowywac. Musialem wziasc ze soba walizke bo przeciez potrzebowalem czegos na przebranie, nie bede chodzil przez kilka dni w tym samym. Poszedlem do lazienki i wlozylem moje ciuchy do kosza na pranie. Uslyszalem dzwonek do drzwi . Otworzylem , a w nich stala Mela . Poczulem wtedy jakies dziwne cieplo wewnatrz mnie.
-Wiem , ze nie chcesz mnie pewnie widziec, ale chcialam cie za to wszystko przeprosic. Za to , ze ucieklam i , ze nakrzyczalam , naprawde gdybym wiedziala o twoim tacie , zareagowalabym inaczej . Wybacz, jestem idiotka.
-Nie jestes. Powinienem byl ci powiedziec o co chodzi.Tylko ,ze to stalo sie tak nagle.
-To nie twoja wina, na twoim miejscu pewno postapilabym tak samo.

*Perpspektywa Meli
Po moich slowach jego umiesnione ramiona objely mnie i przyciagnely do niego jak magnes. Czulam sie w nich taka bezbronna.
-Sluchaj chyba musimy pogadac jeszcze o jednej sprawie. – jego glos, spowodowal  u mnie gesia skorke.
-O jakiej?
-Ty chyba dobrze wiesz . –Popatrzyl na mnie i momentalnie jego usta znalazly sie na moich. Chyba juz znam odpowiedz na moje pytanie. Tak, ja Amelia Zygadlo zakochalam sie w osobniku imieniem Matt. Mam tylko nadzieje, ze on czuje to samo, a nie, zeby sie okazalo, ze mnie tylko wykorzysta i zostawi. Calowalismy sie tak az znalezlismy lozko w sypialni. Przerwalismy nasz pocalunek tylko wtedy kiedy brakowalo nam powietrza lub pozbywalismy sie gornej czesci odziezy .
*10 minut pozniej
Tym razem nie ucieklam, dalam sie poniesc uczuciu .  Jestem taka szczesliwa, kiedy on jest przy mnie. Wlasnie  wyszlam z pokoju czystosci, a  teraz poszedl tam Matt, obdarowujac mnie  po drodze  calusem. Czy moze byc jeszcze lepiej niz teraz? No chyba raczej nie.