środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 22

*Perspektywa Meli
Wlasnie razem z Matt’em idziemy na hale, co prawda jest godzina przed meczem ale on ma zbiorke wiec musi stawic sie wczesniej. Ja mu natomiast towarzysze. Nagle wpadla na nas kobieta z dosc duza koperta, ktora upadla tuz przed Matt’em. Nieznajoma zamiast ja podniesc pobiegla przed siebie. Dziwnee. Poprosilam mojego narzeczonego zeby sprawdzil co jest w srodku. Ku mojemu zdziwieniu byly tam zdjecia, ale nie byle jakie. To byly fotografie moje i Fabiana, gdy sie przytulalismy, a na jednym wygladalo to tak jakbysmy sie calowali. Co to w ogole sa za zdjecia? Skad ma je ta kobieta? Poczulam na sobie wzrok Matt’a. Spojrzalam na niego. Nie byl zbytnio zadowolony. W jego oczach widzialam gniew.
-Powiesz mi co to ma znaczyc?- zapytal podwyzszonym tonem.
-Nic. Od kiedy przytulanie jest czyms zlym?
-Nie chodzi mi o przytulanie, chodzi mi o to zdjecie, na ktorym sie calujecie.- powiedzial.
-My sie nie calujemy, to tylko tak wyglada. Uwierz mi. Przeciez nigdy bym cie nie zdradzila.- zaczelam sie bronic.
-A to dziwne, zdjecia mowia cos innego.
-Nie ufasz mi?- zapytalam, czujac uklucie w sercu. Jak on moze mi nie ufac, przeciez jest moim narzeczonym.
-Nie wiem czy moge, skoro gdy mnie przy tobie nie ma ty calujesz sie z pierwszym lepszym- zaczal podnosci glos.
-Po pierwsze nie nazywaj go tak, on ma imie.- odpowiedzialam.
-Sama widzisz zaczynasz go bronic. Kto to jest?- zaczal wymachiwac mi zdjeciami przed nosem.
-Fabian.
- Zaraz, zaraz ty mowisz o Drzyzdze, mam racje?
-Tak.- odburknelam.
-Yhym, czyli musze zapamietac zeby nie puszczac swojej dziewczyny na zgrupowania reprezentacji innego kraju bo od razu znajduje sobie kogos na pocieszenie- powiedzial, a ja jakby poczulam ulge. To znaczy, ze mi jednak ufa.
-Czyli wierzysz mi, ze to nic nie znaczylo tak?
-Nie, gdyby nic nie znaczylo nie bronilabys go tak. Jak moglas mi to zrobic? Myslalem, ze mnie kochasz, ze chcesz ze mna spedzic reszte zycia, a ty tak po prostu mnie zdradzasz.
-Bo to prawda, kocham cie, a Fabian jest tylko moim kupmlem.
-Kumpel, czyli tak sie teraz mowi na swojego kochanka.-prychnal.
-Zadnego kochanka, tylko ciebie kocham i nie zdradzilabym cie nigdy.
-Zaczynasz klamac. Przeciez te zdjecia mowia same za siebie.- krzyczal.
-Mowie prawde. Kiedy mi w koncu uwierzysz?
-Wiesz, chyba nigdy. Zranilas mnie, a ja ci ufalem.- mowil zalamanym glosem.
-Gdybys mi ufal to bys mi uwierzyl.
-Tak,a pozniej ty dalej by miala tego swojego Fabiana na boku. Wiesz to chyba nie ma sensu. Pomylilismy sie co do siebie. Piersionek mozesz zachowac. To koniec.-powiedzial i szedl dalej. Ja stalam jak wryta.
-Idz sobie i pierscionek tez zabierz ze soba!- krzyknelam, rzucilam w niego pierscionkiem, a ten niefortunnie odbil sie od lampy i skonczyl w sciekach, tak jak i nasz zwiazek. Zaczelam plakac na srodku ulicy. Nie wiedzialam co ze soba zrobic. Pobieglam do pobilskiej kawiarni i weszlam do toalety. Zamknelam sie w kabinie, a z moich oczu zaczelo wyplywac morze lez. Jak on tak mogl? Ja mowilam prawde, a Matt oskarzyl mnie o zdrade. Potraktowal mnie jak zdzire, ktora gdy narzczony nie patrzy rzuca sie w ramiona innego. To fakt spedzalam z Fabianem duzo czasu ale to byly tylko przyjacielskie stosunki. Postanowilam sie ogarnac i pojsc na mecz, w koncu bilety nie moga sie zmarnowac, a ktos musi kibicowac bratu.  Chociaz nie wiem czy moje serce wytrzyma, gdy ujrze mojego bylego narzeczonego. Samo jego imie, rozrywa je na czesci,a co dopiero jego widok gdy cieszy sie z kumplami po zdobytym punkcie. Mam iejsce obok dziewczyny/narzeczonej Ziomka, wiec moze jakos dam rade. Musze, czasu nie cofne i decyzji M... Amerykanina nie zmienie.

*3 godziny pozniej
Siedzimy z Agnieszka na trybunach i ogladamy jak Polacy (w tym moj brat) walcza na boisku z reprezentacja USA. Prowadzimy 1:0, teraz trwa drugi set, na ktory dopiero przyszlam.  Jednak najbardziej moja uwage przykula jedna rzecz, a mianowicie brak numeru 1 na boisku. Odruchowo zaczelam go szukac wzrokiem.
-Twojego narzeczonemu cos nie szlo dzisiaj i w drugim secie trener sciagnal go z boiska.- powiedziala Agnieszka, tak jakby wiedziala o czym mysle. Jeszcze jej nie powiedzialam o zerwaniu, nie potrafie, to tak bardzo mnie rani. Popatrzylam na kwadrat dla rezerwowych, byl tam. Stal i patrzyl ciagle w jeden punkt. Nie potrafilam dostrzec kto byl celem jego obserwacji, a bardzo bym chciala. Przeciez dalej go kocham i mi na nim zalezy. Zerwanie to swieza sprawa i nie potrafie jeszcze myslec o moim zyciu bez niego. Wlasnie na boisku zawital Fabian, zmieniajac mojego brata. Poczulam nagly przyplyw szczescia.  Moze to dlatego, ze Drzyzga jest moim przyjacielem i dostal szanse gry. Hmm sama nie wiem, zreszta teraz to nie jest wazne.

*Po zakonczonym meczu.
Wygralismy 3:0. Moj brat zaraz po wygraniu pilki meczowej przybiegl do nas i obdarzyl Agnieszke calusem w usta. Gdyby nie ta kobieta ze zdjeciami, tez bym byla w podobnej sytuacji, tylko, ze musialabym pocieszac tego osobnika. Teraz to do mnie dotarlo. Ta nieznajoma to mogla byc ta sama osoba, ktora wyslala mi tego sms’a. Przeciez spotkalam ja i faktycznie przez nia nie bylo milo.  Nagle poczulam jak ktos przytula mnie od tylu.
-Czesc Melus. Jak ci sie podobal mecz i moja gra?- zapytal dobrze znany mi glos.
-Czesc Fabian. Gratuluje wygranej. A ty swietnie sie spisywales na boisku.- odpowiedzialam. Czulam jednak, ze ktos na nas patrzy i nie jest zadowolony, ze Drzyzga dalej mnie przytula. Moze jednak fatycznie przesadzilam z tym okazywaniem przyjazni, ale to nie byla przeciez zdrada. Zreszta juz za pozno na rozmyslanie o tym. Mleko sie rozlalo.
-Mam godnego nastepce- wtracil usmiechniety Lukasz, ktory dolaczyl sie do naszej wymiany zdan.
-To wiadomo- powiedzielismy rownoczesnie z Fabianem i zaczelismy sie smiac. Nie wiem o co chodzi, ja teraz powinnam siedziec i plakac, a zamiast tego smiejemy sie z Drzyzga w najlepsze. Mozliwe, ze cala hala nas slyszy. W koncu smiech Fabiana do najcichszych  nie nalezy.  Pogadalismy tak jeszcze chwile i chlopaki poszli sie przebrac, a my razem z Aga wychodzilysmy z hali. Czekajac na nich rozmawialysmy o moim zakonczonym zwiazu, wygadalam sie jej. Siedziala ze mna przez caly czas, zauwazyla, ze cos jest nie tak.
-To jak idziemy uczcic nasz sukces?- zapytali rownoczesnie stajac przed nami Fabian z Ziomkiem.
-Jak zapraszacie to idziemy- oznajmila ucieszona Agnieszka. Cala droge szlam w milczeniu, kiedy oni zartowali i rozmawiali o meczu.  Ja chociaz tak bardzo chcialam robic to z nimi, jakos nie potrafilam, sprawa z pewna osoba jeszcze jest zbyt swieza. Troche czasu zajmie mi zapomnienie o nim, a w najgorszym przypadku bede musiala zyc, z nim w myslach, bez niego w prawdziwym zyciu. Gdy usiedlismy w restauracji, Fabian zlapal mnie za reke i wyprowadzil na taras. Nie wiedzialam o co mu moze chodzic, ale w koncu przemowil.
-Wiem, ze cos jest nie tak. To widac, nie ukryjesz tego.
-Tobie chyba moge powiedziec. Zerwalam dzisiaj z ... Zakonczylam moj zwiazek, a tak wlasciwie moj byly partner to zrobil.
-Mowisz o Andersonie? Dlaczego to zrobil? przeciez byliscie w sobie tacy zakochani, zareczyliscie sie.
-Zobaczyl nasze wspolne zdjecia, a na jednym wygladalo tak jakbysmy sie calowali- urwalam, znowu zaczelam plakac. Ja go naprawde kocham.
-A mowilas mu, ze to nie jest prawda?
-Tak, ale nie chcial mi uwierzyc.-lkalam.
-Spokojnie, ochlon, a jutro cos zaradzimy, powiesz Lukaszowi. Razem damy rade.- pocieszal mnie Drzyzga.
-Jak mam byc spokojna skoro czlowiek, ktorego kocham mnie zostawil?- krzyknelam. – Przepraszam, ty starasz mi sie pomoc, a ja na ciebie krzycze. Wybacz.- powiedzialam, przytulajac sie do niego. W koncu to on jest przy mnie kiedy potrzebuje sie komus wygadac. To on chce mi pomoc. Powinnam byc mu wdzieczna, a ja zamiast tego sie na niego wydzieram. Stalismy tak przytuleni jeszcze przez chwile, az w koncu Lukasz zawolal nas do srodka poniewaz przyniesli kolacje. Gdy usiedlismy, Ziomek dostal sms’a. Skad wiem? Mieszkalam z nim. Dobrze wiem jakie ma ustwione dzwieki na polaczenie i wiadomosci.
-Melcia, ty wiedzialas, ze Matt opuscil reprezentacje i wyjechal do Rosji?- zamurowalo mnie. To znaczy, ze wtedy na meczu widzialam go najprawdopodobniej po raz ostatni? To nie moze byc prawda.
-Nie wiem, nie rozmawialam z nim. Skad o tym wiesz?
-Paul mi napisal, czy wiem dlaczego, bo wy przeciez jestescie razem.- zapadla cisza. Nie  potrafilam wykrztusic z siebie ani slowa.-Mela?-kontynuowal moj brat.
-My, to znaczy ja i...- zaczelam sie jakac. Pod stolem poczulam jak Fabian chwyta moja dlon, w gescie wsparcia.- Rozstalismy sie przed dzisiejszym meczem.- Lukasz byl zszokowany, widac bylo po jego minie.
-Pogadamy o tym jutro. Teraz cieszmy sie chwila i zwyciestwem, prawda Fabian?- zapytal moj brat. On mnie rozumie, dobrze wie, ze teraz nie mam ochoty na ten temat rozmawiac. Dobrze, ze go mam. Posiedzielismy jeszcze jakas godzine i pojechalismy do hotelu. Tam wzielam prysznic i polozylam sie do lozka. Od razu odplynelam do krainy Morfeusza, jak i rowniez od samego poczatku w moich myslach i snie pojawil sie On. Czy tak juz bedzie zawsze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz