*Perspektywa Łukasza
Nareszcie śpi, może to oznaka tego, że już jej lepiej? To wie chyba tylko sam Bóg. Na pewno pozna wielu przyjaznych ludzi w Rosji. Tak strasznie się nie mogę doczekać, kiedy w końcu zobaczę moją kochaną siostrzyczkę w towarzystwie jakiejś koleżanki/przyjaciółki, o chłopaku nie wspomnę. Co jak co ale uważam, że po tym wszystkim powinna na razie dać sobie spokój. Jeśli bardzo chce mieć płeć przeciwną za przyjaciela proszę bardzo, ale tylko przyjaźń nic poza. Może i jestem nadopiekuńczy ale po pierwsze to moja rola jako starszego brata, a po drugie nie chcę żeby cierpiała, obiecałem rodzicom, że zrobię wszystko żeby tak się nie stało. Skąd oni wiedzą co się stało? Zadzwoniłem do nich przed wylotem, powiedzieli, że mogę przywieźć ja do nich i obiecywali, że nie wspomną o tym co się wydarzyło. Ale ja wiem, że nie dali by rady chcieliby wszystko wiedzieć ze szczegółami. Pora zacząć budzić siostrę bo za chwile lądujemy i przynajmniej ona zaczyna nowe życie.
*Perspektywa Meli
Poczułam jak ktoś mnie łaskocze, oczywiście mogłam się domyślić, że to Łukasz. Łaskotki to jego sposób na wybudzenie mnie ze snu.
-Witaj śpiochu! Gotowa na nowe życie?– powitał mnie z bananem na twarzy brat.
-Sądzę, że tak- odpowiedziałam prawie, że szeptem.
-Gdzie się podziała moja zawsze uśmiechnięta siostrzyczka?– mówił
Nic nie odpowiedziałam tylko szeroko się uśmiechnęłam.
-No i tak trzymać, o wiele lepiej tak wyglądasz– podsumował Łukasz.
Gdy wysiadłam z samolotu, poczułam taką jakby ulgę, tak jakby wszystkie moje problemy zniknęły. A może to tylko złudzenie? Nie chciałabym tego. Od jakiegoś tygodnia tak się nie czułam. Najpierw dolegliwości spowodowane ciąża, szokujące wieści od Paul’a, rozstanie no i oczywiście strata dziecka. Na parkingu czekał na nas kolega Łukasza. Był bardzo wysoki (jak to zwykle siatkarz), miał brązowe włosy i błękitne oczy.
-Amelia poznaj mojego kumpla z drużyny. To jest nasz przyjmujący Matthew Andreson, ale mów do niego po prostu Matt– oznajmił mój brat, a chłopak wyciągnął dłoń
-Miło mi Amelia- połączyłam nasze dłonie w uścisku. Poczułam dziwne ciepło wewnątrz mnie. Ale nieważne.
-Mi również- odpowiedział Matt.
Zabrałam od niego moją dłoń i schowałam do kieszeni spodni.
-To co może pojedziemy do mnie- zaproponował Łukasz. Przytaknęliśmy głowami na tak i wsiedliśmy do samochodu. Usiadłam z tyłu, na jednym z tylnych siedzeń zauważyłam szalik z barwami USA. Łukasz widząc, że się temu dokładnie przyglądam dodał.
-Matt to Amerykanin i jest reprezentantem Stanów Zjednoczonych stad szalik w takich barwach. Patriota- zaśmiał się Ziomek.
Przez resztę drogi siedziałam cicho. Oni rozmawiali między sobą więc się nie chciałam wtrącać. Zaczęłam rozmyślania. Sądziłam, że jeśli usłyszę słowo Amerykanin to mnie to zaboli, a tu nic, kompletnie nie wiem o co chodzi. Chyba powinnam znaleźć sobie tu przyjaciółkę, mogłabym się jej przynajmniej wygadać. Zabiorę się za to jutro albo pojutrze, może jeszcze później, ewentualnie wcale. Kompletnie nie mam siły na szukanie sobie nowych znajomych o wiele bardziej wolałabym starych ale cóż nie można mieć wszystkiego. Mój tata zawsze powtarzał: Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Samochód właśnie się zatrzymał. Wysiedliśmy z pojazdu, Łukasz zaoferował, że weźmie moją walizkę, więc ja otwierałam mu drzwi. Mieszkał na pięknym osiedlu, a jego mieszkanie było prześliczne. Zostało mi tylko podziwianie i pogratulowanie gustu. Nie mogę uwierzyć, że spędzę tu najbliższy okres mojego życia, no chyba lepiej być nie może.
*Perspektywa Paul’a
Na pewno są już w Rosji. Najgorsze jest to, że wcale nie tęsknię, tylko boli mnie to, że ją zraniłem. Hmm to chyba jednak nie była ta jedyna. Jestem już po treningu jak i również po rozmowie z Asią. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i doszliśmy do wniosku, że możemy spróbować. Nie wiem co z tego będzie, nie zamartwiam się tym. Zadzwonię do Matt’a. Obiecałem mu dzwonić przynajmniej 3 razy w tygodniu, a w tym nie dzwoniłem jeszcze ani razu.
-Witaj przyjacielu- przywitałem się
-No witaj, witaj. Już myślałem, że o mnie zapomniałeś. Jak tam życie?
Nagle usłyszałem ten znajomy głos, który mówił:’’Łukasz gdzie dałeś moją walizkę ." Wiedziałem, że to była ona, to znaczy, że pewnie już się znają z Matt’em. Z tych rozmyślań wyrwał mnie głos.
-Paul wszystko okey?
*Perspektywa Meli
Czy ja dobrze słyszałam? Paul ... To znaczy, że oni są przyjaciółmi. No tak głupia ja, przecież oboje grają w reprezentacji USA. Mogłam się tego spodziewać. Chyba muszę zmniejszyć częstotliwość spędzania czasu z Matt’em w najbliższym czasie. Wiem, że dzisiaj się dopiero poznaliśmy ale już dzisiaj muszę sobie to obiecać, żeby później nie wyszło jak zwykle. Ehh no i jak ja mam o nim zapomnieć? Pytam się jak?
Jest kolejny rozdział, równocześnie zaczynamy nowe opowiadanie http://azzurripallavolo.blogspot.com/ Zapraszamy :))) Przepraszamy za błędy, czytajcie i komentujcie :)
Szkoda że Mela i Paul nie przetrwali ale czyżby pomiędzy Melą a Mattem miało coś byc? A Paul się szybko pocieszył :(
OdpowiedzUsuńCoś oni się za szybko pocieszyli. On po niej, a ona po nim i po dziecku. Ale co zrobić? Takie życie. Czekam na rozwój akcji. U mnie pojawiła się historia Wiśni ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Vea
www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl
Dużo zdradzić nie mogę, ale to, że Mela spotkała Matt'a nie jest tak naprawdę pocieszeniem po Paul'u. Pozdrawiam.
UsuńŚwietny rozdział :D Zostałaś nominowana.. więcej informacji: http://ja-ty-dworzec.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń